Termin tego meczu przesuwany był już dwukrotnie. Jesienią nie doszedł do skutku z uwagi na troskę o stan murawy na wybudowany kosztem ok.129 mln złotych stadionie, który w czerwcu ma być areną spotkań w ramach młodzieżowych mistrzostw Europy UEFA U-21. Przy drugim, wyznaczonym terminie na przeszkodzie stanął (choć nikt tego oficjalnie nie przyznał) finał zmagań hokeistów GKS Tychy o mistrzostwo Polski.
W 2017 roku, w meczach rozgrywanych na własnym stadionie są postrachem rywali (3 mecze, z zwycięstwa, stosunek bramek 13:1). Ale wiosną 2017 nie potrafili jeszcze zdobyć bramki w meczach wyjazdowych (w Grudziadzu nie wykorzystali nawet karnego). Dla piłkarzy Sandecji Nowy Sącz mecz w Tychach miał olbrzymie znaczenie. Mieli szansę przesunięcia się na trzecie miejsce w ligowej tabeli z minimalną już startą do miejsc premiowanych awansem do ekstraklasy.
„Mecz przyjaźni” z początku należał do zespołu gości. Duża przewaga, ale bez spodziewanych konsekwencji. To co najciekawsze w I połowie meczu wydarzyło się w doliczonym już czasie gry. Najpierw, bardzo aktywny w tej części meczu Maciej Małkowski wykorzystuje :jedenastkę” podyktowaną za faul w polu karnym na Wdowiaku, ale chwilę później na strzał zdecydował się Łukasz Grzeszczyk i na przerwę oba zespoły schodziły z remisem 1:1. A w 54 minucie znowu Grzeszczyk decyduje się na uderzenie, tym razem trafia w spojenie słupka i poprzeczki, a najlepszym refleksem popisuje się Maciej Mańka i „główką” pakuje piłkę do siatki. Sandecja „staje na głowie”, by doprowadzić do remisu. Gospodarze nie dają sobie jednak wydrzeć wygranej. Sandecja strzeliła pierwszego gola w meczu wyjazdowym w 2017 roku, ale ciągle nie zdobyła choćby jednego punktu. Szansa na zbliżenie się do ścisłej czołówki tabeli I ligi tym razem uciekła...
GKS Tychy – Sandecja Nowy Sącz 2:1 (1:1) Gole: Grzeszczyk, Mańka – Małkowski (rz.k.)
Sandecja Nowy Sącz: Radliński – Kuban, Piter-Bucko, Szufryn (C), Słaby – Baran, Dudzic(73'-Baran) – Wdowiak, Kasprzak (73'-Trochim), Małkowski – Korzym (żk).