Prezydent Europejskiej Unii Piłkarskiej Aleksander Ceferin zapowiedział, że w tegorocznych mistrzostwach Starego Kontynentu nie będzie meczów bez publiczności. "Cieszę się, że będziemy mogli powitać kibiców na wszystkich spotkaniach" - powiedział szef UEFA.
Z listy gospodarzy skreślono Bilbao i Dublin - dwa miasta, w których miała grać reprezentacja Polski. Jak poinformował wcześniej na Twitterze prezes PZPN Zbigniew Boniek, biało-czerwoni zamiast tego rywalizować będą w Sankt Petersburgu i Sewilli.
Powodem tej decyzji był fakt, że lokalne władze w Irlandii i Kraju Basków nie dały gwarancji na to, że na stadionie będą mogli pojawić się kibice. Wynika to z ograniczeń związanych z koronawirusem.
"Cztery mecze zaplanowane w Bilbao zostaną przeniesione na Estadio La Cartuja w Sewilli. Trzy spotkania grupy E, początkowo przydzielone Dublinowi, zostaną przeniesione na stadion w Sankt Petersburgu, który zorganizuje też trzy mecze grupy B oraz ćwierćfinał. Mecz 1/8 finału planowany w Dublinie zostanie przeniesiony na stadion Wembley w Londynie" - napisano w komunikacie UEFA.
Dla rosyjskich organizatorów dodatkowe mecze, to dodatkowe wyzwanie. POSŁUCHAJ relacji korespondenta Polskiego Radia Macieja Jastrzębskiego o przygotowaniach Rosjan do EURO, o możliwościach przyjęcia zagranicznych kibiców, także z Polski, oraz o coraz bardziej skomplikowanej sytuacji politycznej.
Dodajmy, że niepewny był także status Monachium, ale ostatecznie Bawarczycy zachowali prawo gospodarza czterech meczów ME. UEFA otrzymała od lokalnych władz potwierdzenie, że na stadion będzie mogło przyjść minimum 14 500 widzów.
W sytuacji gdy zmieniono kalendarz dla polskiej reprezentacji, PZPN bierze obecnie pod uwagę kilka opcji, jeżeli chodzi o wybór bazy polskich piłkarzy na mistrzostwa Europy. "O szczegółach poinformujemy po podpisaniu umowy" - mówi jednak rzecznik prasowy federacji i team menedżer kadry narodowej Jakub Kwiatkowski.
PAP/MS/RK