Magda Linette przegrała z rozstawioną z "dwójką" Karoliną Pliskovą 2:6, 1:6 w 1/8 finału turnieju WTA rangi Premier na kortach twardych w Tokio. Tenisistki te poprzednio zmierzyły się trzy tygodnie temu i wówczas też lepsza była Czeszka.

Linette dzień wcześniej na otwarcie rywalizacji w stolicy Japonii stoczyła emocjonujący pojedynek z Darią Gavrilovą. Pokonała 21. w światowym rankingu reprezentantkę Australii 2:6, 6:0, 7:6 (7-3), choć w decydującym secie przegrywała 1:4, a później broniła piłki meczowej. To najwyżej notowana przeciwniczka, z jaką udało się wygrać poznaniance. W środę 74. w tym zestawieniu Polka nie była jednak w stanie sprawić sensacji i wyeliminować czwartej rakiety świata, a jeszcze do niedawna liderki listy WTA.

Bazująca w swojej grze na serwisie Pliskova dobrze spisywała się w tym elemencie. Linette starała się przeciwstawić faworyzowanej rywalce, ale efektem tego było zapisanie na jej koncie łącznie tylko trzech gemów. Czeszka miała nieco słabszy moment przy stanie 3:1 w drugiej partii, ale nie pozwoliła sobie na stratę podania. Następnie szybko rozstrzygnęła na swoją korzyść dwa brakujące jej do zwycięstwa w tym meczu gemy.

Spotkanie trwało dokładnie godzinę. Pliskova posłała sześć asów serwisowych, a Polka dwa. Nawet jeśli jednak Czeszka nie punktowała bezpośrednio z serwisu, to posyłała na tyle trudne piłki, że często bez problemu wygrywała akcje po swoim drugim uderzeniu.

Poznanianka nie zdołała się zrewanżować jej za dotkliwą porażkę w pierwszej rundzie niedawnego US Open, gdzie przegrała dokładnie w takim samym wymiarze. Mecz w Tokio był siódmą konfrontacją tych zawodniczek. 25-letnia Linette ze zwycięstwa nad będącą jej rówieśniczką Pliskovą cieszyła się raz i miało to miejsce pięć lat temu w imprezie niższej rangi - ITF.

Polka miała dobre wspomnienia z ubiegłorocznej edycji imprezy rangi Premier rozgrywanej w stolicy Japonii. Wtedy - podobnie jak teraz - dostała się do głównej drabinki przez kwalifikacji, a następnie dotarła do ćwierćfinału.

 

PAP/MS/RK