Reprezentacje 55 członków UEFA utworzyły łącznie 10 grup - pięć po pięć drużyn i pięć po sześć zespołów.

Turniej finałowy, od 12 czerwca do 12 lipca 2020 roku, odbędzie się w 12 krajach na całym kontynencie. Są nimi Azerbejdżan (Baku), Dania (Kopenhaga), Anglia (Londyn), Niemcy (Monachium), Węgry (Budapeszt), Włochy (Rzym), Holandia (Amsterdam), Irlandia (Dublin), Rumunia (Bukareszt), Rosja (Sankt Petersburg), Szkocja (Glasgow) i Hiszpania (Bilbao).

To oznacza, że tym razem nie ma gospodarza, który byłby zwolniony z eliminacji.

"Byliśmy w pierwszym koszyku i losowanie na pewno nie jest dla nas najgorsze, ale to wyrównana grupa. Myślę, że spotkania będą cały czas na styku i musimy się do tego przygotować" - powiedział trener kadry Jerzy Brzęczek.

Dla polskiego selekcjonera to "znajoma" grupa, bowiem jako piłkarz występował w lidze austriackiej oraz izraelskiej.

Zdaniem nowego trenera Słoweńców Matjaza Keka faworytami grupy będą Polacy i Austriacy.

"My byliśmy losowani z czwartego koszyka, ale też będziemy walczyć. To bardzo interesująca grupa, z wieloma znakami zapytania" - dodał Kek, który prowadził już drużynę narodową swojego kraju w latach 2007-11.

Wówczas rywalizował z Polską w eliminacjach MŚ 2010. Słowenia zremisowała we Wrocławiu 1:1, a u siebie wygrała aż 3:0.

Wszyscy rywale Polaków w kwalifikacjach Euro 2020 nie osiągali w ostatnich latach sukcesów. Żaden z obecnych przeciwników nie był np. na mundialu w Rosji, a na poprzednich mistrzostwach Europy (2016 we Francji) - tylko Austria, która zresztą zajęła ostatnie miejsce w grupie.

Z każdym z tych zespołów biało-czerwoni mierzyli się w tym stuleciu, ale jeżeli chodzi o ostatnie pięć lat - jedynie ze Słowenią (1:1 w towarzyskim meczu we Wrocławiu w 2016 roku).

Podział drużyn na koszyki w Dublinie - dokonany na podstawie wyników w pierwszej edycji Ligi Narodów - wyglądał ciekawie, dlatego wiele zależało od losu.

W najwyższym koszyku, oprócz Polski, znalazły się: Belgia, Francja, Hiszpania, Włochy, Chorwacja oraz zwycięzcy grup najwyższej dywizji Ligi Narodów: Anglia, Holandia, Portugalia i Szwajcaria. Wiadomo było, że na te zespoły biało-czerwoni nie trafią.

W drugim koszyku znajdowali się np. Niemcy, którym wprawdzie w mijającym roku się nie wiodło (podobnie jak Polacy odpadli w fazie grupowej mundialu i spadli z najwyższej dywizji Ligi Narodów), ale to wciąż piłkarska potęga.

Ostatecznie półfinaliści poprzedniego Euro trafili to grupy C, razem z Holandią (oba zespoły rywalizowały niedawno w Lidze Narodów), Irlandią Północną, Estonią i Białorusią.

Teoretycznie najsilniejsze wydają się grupy C (m.in. z Portugalią, Ukrainą i Serbią) oraz F (m.in. z Hiszpanią, Szwecją, Norwegią i Rumunią).

Poza podziałem na koszyki było kilka innych czynników. Np. w jednej grupie nie mogło znaleźć się więcej niż dwóch współgospodarzy Euro 2020. Ograniczenie dotyczyło też m.in. krajów o srogich zimach (np. Białoruś, Islandia, Finlandia) - nie mogło być ich w grupie więcej niż dwa. Ważnym czynnikiem była również odległość między państwami, np. Kazachstan nie mógł trafić jednocześnie choćby na Islandię i Portugalię.

Faza grupowa kwalifikacji rozpocznie się w marcu i potrwa do listopada 2019 roku. Po dwa najlepsze zespoły z każdej grupy awansują bezpośrednio do turnieju finałowego, a pozostałych czterech uczestników wyłonią baraże, zaplanowane na marzec 2020 roku. Wezmą w nich udział najlepsze drużyny z poszczególnych dywizji Ligi Narodów, które nie uzyskały promocji w tradycyjnych eliminacjach.

Polską federację w Dublinie reprezentowało sześć osób. Prezes PZPN Zbigniew Boniek był obecny jako członek Komitetu Wykonawczego UEFA, natomiast pięcioosobową delegację PZPN tworzyli m.in. trener Brzęczek, wiceprezes ds. szkoleniowych Marek Koźmiński i sekretarz generalny federacji Maciej Sawicki.

PAP/AD