Sobotni konkurs drużynowy w Vikersund był praktycznie od początku walką z wiatrem i pogodą. Jeszcze przed końcem pierwszej tury skoków w pierwszej serii, gdy Michael Hayboeck trzykrotnie był zdejmowany z belki, sędziowie podjęli decyzję o restarcie konkursu. Unieważnili więc oni pierwszych 10 skoków, dając części zawodników szansę na poprawę swoich odległości. Już w pierwszej grupie wielkiej rzeczy dokonał Piotr Żyła - skokiem na 245.5 metra ustanowił on nowy rekord Polski. Jako że Żyła lądował na dwie nogi, po pierwszej turze skoków nasz zespół wyprzedzali Austriacy po skoku Hayboecka na 239 metrów. W drugiej kolejce w trudnych warunkach 210 metrów skoczył Dawid Kubacki. Wydarzeniem tego fragmentu konkursu był jednak wynik Roberta Johanssona - Norweg wylądował na 252. metrze, czym ustanowił rekord świata. Blisko osiągnięcia Żyły był w trzeciej kolejce Maciej Kot. Wylądował metr bliżej, a więc na odległości 244.5 metra. Przed ostatnią turą w pierwszej serii Polacy byli drudzy.
Najlepsi skoczkowie mieli jednak skakać w czwartej turze. W pamięć kibiców zapadł z pewnością lot Stefana Krafta. Austriak poszybował na 253.5 metra, ale lekko przysiadł, co mocno wpłynęło na ocenę tego skoku. Długo na swoją próbę musiał natomiast oczekiwać Kamil Stoch. Przed jego próbą sędziowie postanowili obniżyć belkę, a po długim oczekiwaniu Stoch w ładnych stylu skoczył 230 metrów. Po pierwszej serii drużynowego konkursu w Vikersund Polacy przegrywali tylko z Norwegią - i to o zaledwie pół punktu! Na pierwszej serii swój udział zakończyły Stany Zjednoczone, Finlandia i Włochy.
W pierwszej turze drugiej serii tylko Hayboeck przekroczył - zresztą minimalnie - granicę 200. metra. Wśród Polaków swój skok oddał Piotr Żyła. Poleciał na 192.5 metra, a przy kiepskim skoku Norwega Tandego, wynik Żyły dał Polakom prowadzenie. Prowadzenie, którego zbyt długo nie udało się jednak utrzymać. Kubacki skoczył 194.5 metra, ale w ekipie norweskiej przyszedł czas na znakomicie dysponowanego Jonhanssona. Tym razem osiągnął on dystans 238.5 metra, a Norwegowie objęli prowadzenie z dość dużą przewagą. W trzeciej turze kapitalnie skoczył Forfang - 234 metry pozwoliły Norwegom ze spokojem patrzeć na to, co zrobi Maciej Kot. Ten poleciał jeszcze dalej! 238.5 metra, noty po 19 - to wszystko sprawiało, że do samego końca konkursu w Vikersund emocje były gwarantowane.
Ostatnia tura to już skoki wedle kolejności w dotychczasowej klasyfikacji. Wellinger popisał się skokiem na 242.5 metra, Domen Prevc skoczył 226.5. Nas najbardziej interesowało jednak to, co było potem. Austriak Stefan Kraft znów poszybował daleko - na 244 metry. Po nim przyszła pora na Kamila Stocha. Ten skoczył niemalże równie doskonale. 243 metry pozwoliły nam z nadziejami patrzeć na skok Stjernena - a oczekiwanie było dosyć długie. Norweg dostał najpierw czerwone światło, ale kiedy juz skoczył, nie pozostawił nikomu złudzeń. 242 metry osiągnięte przez Stjernena przypieczętowały zwycięstwo Norwegów.
Polska konkurs drużynowy w Vikersund zakończyła więc na drugiej lokacie - wyprzedzili naszych skoczków tylko Norwegowie. W pamięci kibiców na pewno na długo zostanie przede wszystkim pierwszy skok Piotra Żyły, który znakomitym lotem na 245.5 metra ustanowił nowy rekord Polski.
AD