CRACOVIA 1 : 1 Śląsk Wrocław
52 min - Peter Grajciar (0-1)
88 min - Marcin Budziński (1-1)
Skład Cracovii: Pilarz, Rymaniak, Sretenović, Polczak, Nykiel, Covilo, Dąbrowski, Marciniak, Rakels, Budziński, Jendrisek
Skład Śląska Wrocław: Wrąbel, Celeban, Dudu, Pawelec, Hołota, Droppa, Hateley, Grajciar, Pich, Flavio Paixao, Marco Paixao
Z dużymi obawami, ale też nadziejami na lepszą grę na stadionie przy Kałuży przyjęto powrót rozgrywek ekstraklasy. Po fatalnych wynikach spotkań kontrolnych kibice słusznie spodziewali się, że ich ulubieńcy nie są w najlepszej formie.
Pierwsze minuty spotkania ze Śląskiem Wrocław nie wskazywały jednak, że Pasy mierzą się z drużyną, która kilka dni wcześniej powstrzymała warszawską Legię. Od początku jednak to krakowianie byli stroną dominującą, dając temu dowód w 14 minucie. Po wrzutce Marciniak z autu piłkę główką przeciął Budziński, a ta nieomal przelobowała stojącego na 5 metrze bramkarza Śląska. Wrąbel zachował jednak spokój i pięknie się wyciągając wyłapał futbolówkę w locie. Okazja na poprawkę przyszła już minutę później, ale choć bardzo mocno, to wprost w bramkarza z dystansu uderzył Dąbrowski.
Znów blisko było w 24 minucie. W zamieszaniu przed polem karnym piłkę na 16 metrze przyjął Budziński i uderzył błyskawicznie na bramkę. Strzał odbił jednak któryś z obrońców. Po chwili znów okazja, ale po zbyt głębokiej wrzutce Marciniaka, Covilo wykonał nieudaną próbę... przewrotki.
Najlepszą okazję w pierwszej połowie zmarnował jednak Rakels. Łotysz popędził sam z piłką mając po swojej prawej stronie Jendriska, ale zamiast podać zdecydował się na uderzenie po długim słupku. Minimalnie niecelne. Wrocławianie w pierwszej części gry zdołali „odgryźć” się jedynie okazją Marco Paixao z 41 minuty. Po kapitalnej wrzutce Hołoty, Portugalczyk przestrzelił z pierwszej piłki z okolicy 10 metra.
Drugą połowie krakowianie znów rozpoczęli od ataków, ale to Śląsk ostatecznie udowodnił, że niewykorzystane okazje lubią się mścić. W 52 minucie w zamieszaniu w polu karnym z linii piłkę zdołał wybić Pilarz, ale dopadł do niej Grajciar i z najbliższej odległości dobił futbolówkę.
8 minut później znów bliska gola była Cracovia. Jendrisek pociągnął piłkę prawa stroną i zagrał płasko do środka do wbiegającego tam Budzińskiego. Ten jednak nie zdołał celnie uderzyć z pierwszej piłki. Później swoje 100-procentowe okazje zmarnowali jeszcze Kapustka i Marciniak.
Prawdziwe emocje przyniosło jednak ostatnie 5 minut meczu. Najpierw w 88 minucie wreszcie do bramki trafiły Pasy. Po świetnym zagraniu Wdowiaka piłkę do bramki wpakował Budziński. Cracovia rzuciła się do ataku i… nieomal straciła bramkę. Goście w osobie Tomasza Hołoty trafili nawet między słupki, ale sędzia tego gola nie uznał.
Relację prowadzi Krzysztof Dąbrowa