Na inaugurację ostatniej rundy sezonu zasadniczego drużyna Mistrzów Polski udała się do Jastrzębia-Zdroju na mecz z JKH GKS. Na południe Śląska wybrała się dokładnie ta sama ekipa, która dwa dni wcześniej w Bytomiu pokonała Polonię 4:2. W bramce spotkanie rozpoczął zatem Robert Kowalówka, który wciąż jest etatowym zmiennikiem dla leczącego uraz oka Rafała Radziszewskiego.
Niestety, pierwszej odsłony tego pojedynku Kowalówka nie będzie mógł zaliczyć do udanych - po licznych błędach indywidualnych i karach Pasów jastrzębska młodzież (ze sporym wsparciem weterana, Leszka Laszkiewicza) zdołała strzelić aż cztery bramki, na które jednym trafieniem odpowiedział Filip Drzewiecki. Trzybramkowe prowadzenie gospodarzy skłoniło trenera Rohačka do zmiany między słupkami i od drugiej odsłony dostępu do bramki Cracovii strzegł już Michael Łuba.
Niestety i on nie ustrzegł się błędów, które skrzętnie wykorzystali rywale trafiając na 5:1. Cracovia ruszyła do mocnych ataków, strzelała, ale swój dzień miał David Zabolotny. Czech bronił nieprawdopodobnie przy strzałach Kalusa, Dąbkowskiego, Dziubińskiego i Ziba. Podobna sytuacja utrzymywała się w trzeciej tercji. Im mocniej Pasy atakowały, tym groźniej kontrowało JKH. W 56. minucie wynik na 6:1 ustalił Kamil Wróbel.
Porażka, która być może jest tylko wypadkiem przy pracy, ma prawo niepokoić w kontekście zbliżającego się wielkimi krokami spotkania z GKS-em Tychy. Wicemistrzowie, którzy ostatnio borykali się z kryzysem, wrócili na zwycięską ścieżkę i dziś pokonali PGE Orlik 4:1. Tym samym przewaga Pasów zmalała do jednego punktu. Ostatnie Starcie Mistrzów przed play-off już w piątek o godzinie 20:15 w krakowskiej hali przy ulicy Siedleckiego 7.
Cracovia.pl/AD