Polacy dobry mieli jedynie początek pierwszego seta, kiedy udało im się wypracować przewagę 5:2. Później jednak było coraz gorzej. Znakomicie spisywał się Uros Kovacevic, a na drugiej przerwie technicznej bałkańska ekipa prowadziła 16:14.

Biało-czerwoni mieli coraz większe problemy z przyjęciem, regularnie blokowany był Dawid Konarski, Michał Kubiak i Bartosz Kurek. A to oni mieli zdobywać punkty. Nie znajdowali jednak żadnej recepty na świetnie postawiony serbski blok. Ekipa Nikoli Grbica wygrała 25:22.

Obraz gry niewiele się zmienił w drugiej partii. Wprawdzie do stanu 12:12 polscy kibice mogli żyć jeszcze nadzieją, tak później Serbowie nie pozostawili żadnych złudzeń, kto jest lepszy. Biało-czerwoni gonili wynik, było nawet 21:22, ale w tym decydującym momencie Bartłomiej Lemański zaserwował w aut, a rywale to wykorzystali i zwyciężyli również do 22.

W trzecim secie trener Ferdinando De Giorgi sięgnął po rezerwowych – Mateusza Bieńka, Grzegorza Łomacza i Rafała Buszka, ale w pewnym momencie Serbowie prowadzili już pięcioma punktami 16:11.
I wtedy rozpoczęła się pogoń za wynikiem. Głównie za sprawą dwóch Łukaszów - Wiśniewskiego i Kaczmarka Polacy doprowadzili do remisu 18:18.
Ale potem znowu się coś zacięło. Złe przyjęcie, niefortunne decyzje w ataku i dobre obrony Serbów, dały rywalom przewagę 22:20. Skończyło się 25:20 i 3:0 w całym meczu.

Ta porażka oczywiście niczego nie przesądza, ale daje wiele do myślenia. Polacy muszą poprawić wszystkie elementy, jeśli chcą na dłużej zagościć w Krakowie, gdzie rozgrywana będzie faza play-off.

Kolejny mecz biało-czerwoni rozegrają w sobotę. W Gdańsku zagrają z Finlandią.


Polska-Serbia 0:3 (22:25, 22:25, 20:25)

Polska: Drzyzga, Konarski, Kurek, Kubiak, Wiśniewski, Lemański, Zatorski (libero) oraz Kaczmarek, Łomacz, Buszek, Bieniek.
Serbia: Kovacevic, Petric, Jovovic, Luburic, Podrascanin, Lisinac, Rosic (libero) oraz Okolic, Skundric.

 

SKO/PAP