W niedzielę na stadionie przy ulicy Kałuży spotykały się dwie drużyny pogrążone w kryzysie. Cracovia nie wygrała ani jednego spośród pięciu ostatnich ekstraklasowych meczów, Górnik natomiast spośród dwunastu spotkań wygrał zaledwie dwa. Po stronie Górnika taka seria zakończyła się zmianą na ławce trenerskiej. Z klubem z Łęcznej rozstał się Andrzej Rybarski, a póki co na temat jego następcy pojawiają się jedynie spekulacje. Jeszcze niedawno obowiązywała wersja, wedle której w meczu z Cracovią zespół poprowadzić miał dobrze znany w Krakowie Marcin Broniszewski, przez długie lata związany z Wisłą, a docelowo drużynę ma przejąć Franciszek Smuda. Ten pierwszy wariant jednak nie wypalił, a przy Kałuży drużyna gości prowadzona była z ławki przez dotychczasowego asystenta - Sławomira Nazaruka.
Cracovia również miała swoje problemy - podobnie, jak Górnik, po raz ostatni wygrała w meczu z Wisłą Płock. Po rozegranym przed tygodniem fatalnym meczu z Bruk-Bet Termaliką nie brakowało głosów, że być może nadszedł już czas, żeby podjąć kroki analogiczne do tych z Łęcznej i podziękować za współpracę trenerowi. Jacek Zieliński otrzymał jednak stuprocentowe i głośne poparcie ze strony grup kibicowskich. Jeśli chodzi o kwestie personalne - do końca roku Cracovia musi radzić sobie bez Piotra Malarczyka. Ponadto w meczu z Górnikiem zabrakło też Marcina Budzińskiego, Tomasa Vestenicky'ego i Damian Dąbrowskiego. W obliczu takich problemów do wyjściowej jedenastki po raz pierwszy wskoczył młody Hubert Adamczyk.
Od mocnego uderzenia mecz mogła rozpoczął Cracovia. Pasy od razu ruszyły do ataków - w drugiej minucie w sporym zamieszaniu uderzał Erik Jendrisek, po rykoszecie piłka w niewielkiej odległości minęła bramkę. Szybko podopieczni Jacka Zielińskiego wystosowali więc w kierunku gości treściwe ostrzeżenie - "gramy tutaj o zwycięstwo". Po początkowej przewadze Cracovii do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni. Raz lewą stroną szarpnął Leandro, innym razem bramkarza pokonał nawet Grzegorz Bonin, ale uczynił to będąc na pozycji spalonej. Druga strona boiska to okazje między innymi Jendriszka i Cetnarskiego.
Kolejne minuty przebiegały już spokojniej. Groźnych szans mieliśmy jak na lekarstwo, a pierwsza połowa zakończyła się rezultatem bezbramkowym. Zresztą - czy taki stan rzeczy może dziwić? Ostatnie dwa ligowe starcia tych drużyn kończyły się przecież właśnie remisami 0:0.
Gole padły natomiast wreszcie po zmianie stron. W 65. minucie meczu na boisku zameldował się rezerwowy dotychczas Krzysztof Piątek i zanotował prawdziwe wejście smoka. W swoim pierwszym kontakcie z piłką po małym bilardzie przed polem karnym piłka trafiła właśnie do niego. Piątek wykorzystał dogranie Wójcickiego i pokonał Wojciecha Małeckiego otwierając wynik spotkania. Cracovia chciała pójść za ciosem, dwie minuty później z dystansu bramkarza próbował zaskoczyć Steblecki, ale golkiper tym razem sparował piłkę na rzut rożny. Dwaj rezerwowi - Steblecki również wszedł na boisko z ławki - szybko dali więc kolegom z drużyny pozytywny impuls do ataków.
Nie udało się pójść za ciosem, a po chwili odpowiedzieli goście. 72. minuta, akcja Górnika prawą stroną, dogranie w pole karne nie było jednak zbyt udane. Groźne też by nie było - gdyby nie pechowa interwencja Miroslava Covilo. Ten, na którego zawsze można było liczyć jeśli chodzi o zdobywane gole tym razem posłał piłkę nie do tej bramki, co trzeba. Radość kibiców Pasów trwała więc ledwie siedem minut. I na tych siedmiu minutach się skończyło. Swoje szanse marnowali później Wójcicki, Szczepaniak, Covilo. W trzeciej doliczonej minucie Szczepaniakowi wystarczyło tylko skierować piłkę do bramki z kilku metrów, ale nawet to się Pasom nie udało - punkty znów uciekły Cracovii.
Podział punktów w meczu z czerwoną latarnią ligi na pewno nie jest dla Pasów powodem do dumy i radości. Cracovia nie zagrała dziś na poziomie, jakiego oczekiwaliby od niej jej kibice. Okazja do przełamania się przed derbami była naprawdę dogodna, ale nawet w takich warunkach podopiecznym Jacka Zielińskiego nie udało się zgarnąć kompletu punktów. A może inaczej - podopiecznym "jeszcze" Jacka Zielińskiego...?
Cracovia - Górnik Łęczna 1:1 (0:0)
Piątek 65' - Covilo 72' samobój
AD