Ostatnie dni wolnego przed nowym sezonem Dawid Kubacki spędza na swego rodzaju "treningu mentalnym". Jesteśmy w twojej świątyni?

Można to nazwać takim mentalnym treningiem. To pewnego rodzaju odcięcie się od tego, co robię na co dzień - od skoczni, od konkursów, zmęczenia na treningach. Siadając w modelarni mogę sobie podłubać przy modelach, to jest coś, co pozwala mi się całkowicie odciąć od świata zewnętrznego. Nieraz zdarzało się, że mama wchodziła do modelarni mówiąc, że może trzeba już kłaść się spać i pokazując, że jest 23 i pasowałoby kończyć tę robotę. To takie miejsce, gdzie mogę się zapomnieć, odciąć od świata zewnętrznego, wyciszyć, uspokoić swoją głowę. A przede wszystkim sprawia mi to przyjemność.

Sprecyzujmy - chodzi o modele zdalnie sterowanych samolotów. To są silniki spalinowe?

I spalinowe, i elektryczne. W tej chwili jest taki trend, że spalinowe silniki są niestety wypierane. Ja jestem trochę starszej daty i u mnie są spalinowe modele, nimi też latam. Głównie to są śmigłowce, co jest trudniejszą formą modelarstwa jeśli chodzi o sterowanie i nauczenie się akrobacji. Latam już parę lat i jeszcze sporo nauki przede mną. Mam też autko, które od czasu do czasu "przegonię", jakieś samoloty, szybowce, którymi można się pobawić w wolnej chwili.

Pierwsze były skoki narciarskie czy modelarstwo?

Trudno powiedzieć, myślę, że te pasje rozwijały się równolegle. Wydaje mi się, że do skoków trafiłem po pierwsze dlatego, że od dziecka jeździłem na nartach. Po drugie, od dziecka interesowałem się ogólnie pojętym lataniem. Pamiętam, jak w dzieciństwie z kolegami robiliśmy modele z kartonów, z listewek, oklejaliśmy to bibułą i próbowaliśmy latać. To były proste modele napędzane gumą.

Dużo tego latania.

Patrząc na to, co robię na co dzień, moje zamiłowanie do lotnictwa jest uzasadnione. W planach na przyszłość mam zrobienie licencji szybowcowej, ale przy obecnym natłoku treningów i innych zajęć to musi trochę poczekać.

Są modele gotowe, ale też robisz te modele.

Tak, na przykład tutaj mam taką półmakietę szybowca. Praca cały czas jest trochę spowalniana, więc ten model dojrzewa sobie powoli, ale i tak jest mu już bliżej niż dalej do pierwszego lotu. Cały czas jest jeszcze trochę pracy do włożenia.

Myślisz o szybowcach, a co z lataniem samolotami?

Przede wszystkim wiem, że zrobienie licencji samolotowej, konkretniejszej, to przede wszystkim duże koszty. Z drugiej strony potrzeba na to dużo czasu. Myślę, że licencja szybowcowa, taka turystyczna, najbardziej by mim odpowiadała. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę się całkowicie poświęcić lotnictwu. Po prostu bym tego nie wykorzystywał. Mając licencję turystyczną w wolnej chwili można podjechać na lotnisko, na które mam niedaleko, wynająć szybowiec i mogę się w ten sposób odprężyć. To dla mnie w miarę bliski cel, ale cel mało skonkretyzowany, bo nie wiem kiedy znajdę na to czas. Nie da się wszystkiego zaplanować na sto procent. Jak zrobię już ten pierwszy krok, wtedy będę myślał dalej.

Kiedy jesteś wściekły, na przykład po nieudanym konkursie, przychodzisz tutaj szukając spokoju?

Jak najbardziej, tutaj myślenie przekierowuje się na zupełnie inne tory, tu rozwiązuje się inne problemy. To dla mnie dobry lek, który pozwala uspokoić głowę, odciąć się od wszystkiego i zresetować.

Rozmawiał Kuba Niziński.