Od powstania pierwszego antybiotyku upłynęły 92 lata. Dokładnie w 1928 roku Aleksander Fleming dokonał odkrycia, uważanego za najważniejsze w minionym stuleciu. Stało się to przez przypadek, a nawet przez... niedbalstwo - gdy do hodowli gronkowców, prowadzonej przez Fleminga, wdarła się pleśń. Badacz zauważył, że zniszczyła ona bakterie. W ten sposób powstała penicylina.
- Ze względów technicznych nie mógł jej zastosować, dopiero w czasie wojny, w 1942 roku penicylina została zastosowana praktycznie w postaci 1 dawki, bo tyle uzyskali w ilości 600 jednostek. W tej chwili to jest niewyobrażalna, mała ilość, bo w tej chwili 1 dawka jest w milionach podawana. Wtedy przy zakażeniu gronkowcowym u młodego żołnierza, który był poszkodowany w trakcie działań wojennych, doszło do uratowania mu kończyny, gdzie groziła amputacja - mówi profesor Małgorzata Bulanda, mikrobiolożka i lekarka z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Sam Fleming ostrzegał od początku, że bakterie uodpornią się na antybiotyki. Obserwował kilka pokoleń tych organizmów i zauważył, że w pewnym momencie przestały reagować na penicylinę. Ale światowy optymizm był większy niż wątpliwości badacza - więc w amerykańskich aptekach i drogeriach w latach 50. penicylina była dostępna bez recepty i stosowana masowo - jak aspiryna. Takie nieroztropne stosowanie antybiotyków doprowadziło do zmutowania bakterii.
Nasza odporność na antybiotyki w ostatnich latach wzrosła szczególnie. Schorzenia gronkowcowe, które się w tej chwili pojawiają, a to są podobne gronkowce jak wtedy, wrażliwość na penicylinę właściwie nie istnieje. Mówi się, że 99,9 szczepów jest już oporna na penicylinę, nawet przy ogromnych dawkach - alarmuje profesor Małgorzata Bulanda.
Nowych leków jest coraz mniej, bo po pierwsze wyczerpaliśmy niemal elementy drobnoustroju, które były kluczem do powstania leku; a po drugie, tworzenie nowych leków, zwłaszcza przeciwdrobnoustrojowych to nie jest opłacalna rzecz dla firm farmaceutycznych. W porównaniu z lekami przeciwbólowymi, czy poprawiającymi nastrój, to w ilościach jest to nieporównywalna rzecz ze względów ekonomicznych. A poza tym, nowe leki muszą przejść ogromną weryfikację, poprzez kosztowne badania i to zawsze długo trwa - podkreśla prof. Bulanda.
Antybiotyki przestają na nas działać - a równolegle nasza odporność na wirusy i bakterie jako społeczeństwa się zmniejsza. Dlatego antybiotyki należy stosować - i przepisywać pacjentom - racjonalnie. A nawet z dużą rozwagą - podkreśla profesor Małgorzata Bulanda. Szczególnie w czasach pandemii. Bo antybiotyki nie działają na wirusy. A jednak wciąż słychać, że lekarze przepisują antybiotyki osobom zakażonym koronawirusem.
- W sytuacji, kiedy jedyną bronią w zakażeniach wirusowych jest odporność, podanie antybiotyku jest nie tylko bezcelowe, ale także nam niszczy własną odporność - tłumaczy specjalistka i dodaje, że jeśli ktoś nie utracił węchu i smaku, to ciężko jest stwierdzić zakażenie COVID-19, często kontakt z pacjentem opiera się na tele-poradzie. A początkowe objawy Covid-19 są podobne do innych infekcji wirusowych.
Jedyną radą na tę sytuację jest dokładne przedstawienie swoich dolegliwości lekarzowi - mówi profesor Bulanda. Przyznaje też, że lekarze muszą na bieżąco aktualizować swoją wiedzę dotyczącą antybiotyków.
(Martyna Masztalerz/jp)
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.