Podobne gromy posypały się w 97 r na głowę ówczesnego premiera Cimoszewicza, który powiedział do osób poszkodowanych w wielkiej powodzi : trzeba się było ubezpieczyć. To krótkie zdanie zostało wprawdzie wyrwane z kontekstu, ale tak je właśnie zapamiętaliśmy. Podobnie jak inne słynne zdanie - sorry, taki mamy klimat - minister Bieńkowskiej. Tak zareagowała na pytanie o kłopoty podróżujących pociągami, którzy utknęli na trasie przez awarię trakcji, spowodowaną marznącym deszczem.
Już tacy jesteśmy, że wolimy słuchać małych, słodkich kłamstw od brutalnej prawdy. A taką brutalną prawdę przedstawił nam prezydent Krakowa. Jedni to, co nas czeka w trakcie Światowych Dni Młodzieży nazywają utrudnieniami, inni horrorem. Właśnie dowiedzieliśmy się, że na komunikację zbiorową nie ma co liczyć, podobnie na własny samochód i trzeba się będzie przemieszczać po mieście pieszo. Niezwykle entuzjastycznie na tę informację zareagowała moja sąsiadka pracująca w Balicach i zaczynająca pracę o 6 rano. Perspektywa wielokilometrowego spaceru z centrum miasta do Balic o bladym świcie nie wygląda zbyt zachęcająco.
Nie można mieć jednak pretensji do władz miasta, które postawione przed faktem dokonanym, będą robić wszystko co możliwe, ale wiele zrobić nie mogą. Organizacja imprezy dla dwóch i pół miliona osób w Krakowie, który na co dzień jest zakorkowany, w którym brakuje miejsc parkingowych, nie mówiąc o parkingach, graniczy z cudem.
Dlatego prezydent szczerze poradził - uciekajcie z miasta. Niestety nie wszyscy mogą wyjechać, wiele osób nie dostanie urlopów właśnie w związku z ŚDM, niektórzy z którymi rozmawiałam, boją się opuścić mieszkania, bo zawsze z takimi masowymi imprezami, pojawia się fala złodziei, włamywaczy, kieszonkowców. Zamierzają zrobić zapasy, zamknąć się na cztery spusty i przeczekać.
Należy też pamiętać o tym, że ŚDM dla jednych są wspaniałym, radosnym wydarzeniem, dla innych irytującym spędem .Wizyta papieża dla jednych jest duchowym przeżyciem, spotkaniem z autorytetem, Ojcem Świętym, dla innych to jedynie wizyta głowy obcego państwa. Trzeba szanować odczucia i jednych i drugich, nie obrzucać się wzajemnie inwektywami, spróbować zrozumieć rację strony przeciwnej.
Jedno jest pewne - dla wszystkich krakowian będzie to tydzień próby i można mieć jedynie nadzieję, że skończy się na problemach z komunikacją, czy zaopatrzeniem, że nie dojdzie do awarii przeciążonych sieci elektrycznych, czy wodociągowych, o gorszych rzeczach nie chcę nawet myśleć.
Postarajmy się w tych dniach pomagać nie tylko pielgrzymom, ale także krakowianom. I jakoś to będzie.