Za pierwszym razem ktoś zadzwonił, że podłożył bombę w budynku uczelni. Za drugim, że ładunek wybuchowy ukryty jest w szpitalu. Udało się zatrzymać autorów tych telefonów. To 30-letnia mieszkanka Przasnysza i 27-latek z Krakowa. Ten ostatni w chwili zatrzymania był pijany: miał ponad 2 promile alkoholu we krwi.
Zatrzymanym grozi do 8 lat więzienia.
Każdy fałszywy alarm kosztuje podatników kilkanaście tysięcy złotych: do akcji ruszyć muszą bowiem policjanci, saperzy i ratownicy.
(Karol Surówka/ew)
Obserwuj autora na Twitterze: