Pasażerowie do tej pory większych problemów nie mają, bo dworzec w Miechowie jest niewielki i nie ma się gdzie zgubić. Czasu na przesiadkę też jest sporo, bo na przykład pasażerowie pociągu Wyspiański mieli na to pół godziny. Do Krakowa odjechali składem Kolei Małopolskich. Pociąg został podstawiony wcześniej i był na tyle długi, że podróżni nie musieli obawiać się o to, czy znajdą miejsce siedzące.
Na przesiadkę muszą się też przygotować podróżni jadący do Krakowa od strony Przemyśla i Rzeszowa. W tym przypadku "węzłem przesiadkowym" jest dworzec w Bochni. Na placu przed budynkiem czekają na nich zastępcze autobusy. Jak mówią, z powodu zamknięcia odcinka między Krakowem Głównym a Podłężem, ich podróż wydłużyła się o pół godziny, ale o wszystkich zmianach są na bieżąco informowani.
- Jest to kłopot. Cały czas są jednak informacje w pociągu, tutaj dziewczyny też informują. Człowiek nie jest zostawiony sam sobie. 20 minut to nie jest tragedia. Problem tylko w tym, że nikt nie wie, na który peron wjedzie pociąg w kierunku Krakowa. Pani tego nie wie - mówią pasażerowie.
Przejazd między Krakowem Głównym a Podłężem będzie zamykany codziennie od 9.30 do 14:30. Utrudnienia mają związek z wielką modernizacją linii kolejowej Kraków-Podłęże i dobudową dodatkowych torów dla Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej. Dzięki temu podróżni mają szybciej dojeżdżać do pracy z podkrakowskich miejscowości, a także z Tarnowa.
Wszystkie zmiany można znaleźć TUTAJ.
(Joanna Orszulak/ko)