Władze Krakowa w dalszym ciągu nie przekonały mnie do sensu ograniczania parkowania wzdłuż alei 3. Maja przy Błoniach. Samochody nikomu tam nie przeszkadzały. W dodatku miejsca były darmowe, co jasno sugeruje, że kierowców zmusza się do płacenia za postój w podziemiu. A skutkiem ubocznym braku samochodów może być... możliwość szybszej jazdy aleją 3. Maja, co do sąsiedztwa rekreacyjnych Błoń raczej średnio pasuje. Plusów nie widzę więc żadnych.
Wciąż jednak jestem w stanie uwierzyć, że parking podziemny przy Muzeum Narodowym ma sens. I pewnie większość krakowian też by w to uwierzyła, gdyby urzędnicy umieli im to wytłumaczyć. A na razie tak nie jest.
A przecież - pomijając kontrowersyjne ograniczenia przy Błoniach - wystarczyło zwrócić uwagę, że:
1. Parkingi podziemne blisko centrum to kompromisowe rozwiązanie dla tych zatwardziałych kierowców, którzy za nic w świecie nie zostawią auta na par&ride i za wszelką cenę zechcą dojechać do centrum. Albo będą mieli taką potrzebę (bo i tacy się przecież zdarzają)
2. Tak zwany progam parkingowy dla Krakowa został przyjęty przez radnych już w 2012 roku. Już wtedy było wiadomo, gdzie mają powstać parkingi w centrum (jest wśród nich także ten na Placu Inwalidów). Już wtedy było też wiadomo, że konsekwencją planu będzie likwidacja miejsc przy ulicach, w najbliższej okolicy. Należało wyraźnie o tym mówić przez cały okres planowania i realizacji inwestycji. Wówczas nie byłoby wrażenia, że urzędnicy na siłę chcą zapełnić puste podziemie przy Muzeum Narodowym.
3. O zaletach likwidacji miejsc przy Alei Mickiewicza wspomniał dr Marek Bauer, specjalista od systemów komunikacyjnych z Politechniki Krakowskiej. Zwrócił uwagę, że jeśli wzdłuż Alei na chodnikach nie będzie samochodów... miejskie autobusy będą mogły szybciej jeździć buspasem. Bo ani nie będą miały obok siebie wystających lusterek, ani nie będzie zagrożenia, że parkujące tam auto wstrzyma ruch. Oprócz dr. Bauera nikt o tym nie powiedział. Zobaczcie też jak przyjemnie spaceruje się chodnikiem, kiedy wokół nie ma zaparkowanych samochodów.
4. Parking przy Muzeum był planowany od trzech lat, jego budowa trwała prawie rok. Wiadome też było, że zmieści się na nim 150 samochodów. Było więc sporo czasu aby ustalić, które miejsca parkingowe na powierzchni zostaną zlikwidowane. Można też było już wtedy zacząć rozmowy z mieszkańcami płatnej strefy i zaproponować im parkowanie pod ziemią w cenie abonamentu (10 zł miesięcznie).
5. Na bardzo ciekawą rzecz zwrócił uwagę niedawno portal Krowoderska.pl. Parking przy Muzeum w ogóle nie jest promowany wśród kierowców spoza Krakowa. Nie ma swojej strony internetowej, w przeciwieństwie na przykład do prywatnego parkingu podziemnego na Placu Na Groblach. A także do pomniejszych i o wiele mniej znaczących parkingów, jak ten przy Długiej (stronę przygotowano tam w kilku językach!). A na mapach google w obu przypadkach podany jest numer telefonu, pod którym można zasięgnąć informacji. Parking przy Muzeum czegoś takiego nie ma, a w googlowskich mapach okraszony jest zdjęciem... z placu budowy. Który z parkingów wybierze kierowca przyjezdny? Łatwo się domyślić...
6. Parking przy Muzeum w końcu się przyda, bo za jakiś czas zniknie prywatny parking przy Karmelickiej (ten za budynkiem Wojewódzkiej Biblioteki). Wszak ma tam powstać przestrzeń dla czytelników. W dodatku kiedyś zostanie przebudowany hotel Cracovia. Do znajdujących się tam biur czy sklepów klienci będą musieli dojechać. Urzędnicy mogli więc się pochwalić, że wreszcie myślą przyszłościowo. I że przygotowują miejsca parkingowe, które kiedyś będą bardziej potrzebne niż teraz.
Gdyby o tym wszystkim powiedzieć mieszkańcom, pewnie narzekań i głosów o 15 milionach wyrzuconych w błoto byłoby mniej.
Jak widać, w kwestii współpracy na linii urzędnik-mieszkaniec, jest jeszcze wiele do zrobienia. A wydawało się, że Kraków już się tego nauczył...
(Maciej Skowronek)