Przed rokiem pisałam o młodym człowieku, który codziennie rano trenuje swojego psa. W szalonym tempie psiak robi ósemki wokół młodych drzewek, a hamując wygrzebuje korzenie, niszcząc je. Inni spacerowicze próbowali zwracać uwagę, ale szybko przestali, spotykając się z niekulturalną reakcją.
Teraz pies dodatkowo demoluje kwitnące tulipany, prując pazurami po rabatkach i łamiąc kwiaty. Sąsiadka, która spacerowała ze swoim małym psem - w przeciwieństwie do tamtego - na smyczy, pyta młodego człowieka:
- Nie szkoda panu niszczyć tych pięknych kwiatów? -
Pan wykrzywił się szpetnie i zaczął ją przedrzeźniać:
- Nie szkoda, nie szkoda -
Tak się składa, że spacerowicze, to okoliczni mieszkańcy i wielu z nich zauważyło do której bramy przy ul. Rzeszowskiej wchodzi pan z psem. Może mandat nauczy go kultury?
Na biedne tulipany czyha jeszcze inne zagrożenie. Dzieci, które lubią kwiatuszki. Opiekunowie albo udają, że nie widzą, albo nie widzą w tym niczego złego. A dzieci, jak to dzieci, za chwilę się znudzą i bukiecik ląduje w trawie.
Nie szkoda?
Nie szkoda...