Choć dziś poniedziałek, zacznę od wiadomości niedzielnej - niedzielnej, ale za to politycznej. Oto wiceminister Wiesław Janczyk nie został wybrany na szefa struktur Prawa i Sprawiedliwości w okręgu numer 14. Nie został, choć był rekomendowany na to stanowisko przez samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Podczas niedzielnego zjazdu członków PiS z byłego województwa nowosądeckiego poseł Janczyk nie uzyskał jednak wymaganej liczby głosów. Jak stwierdził reporter Radia Kraków „głosowaniu towarzyszyła napięta atmosfera i ostatecznie zjazd w Nowym Sączu został przerwany”; przerwany – jak rozumiem - dla rozluźnienia napięcia. Wiadomość to niby zdawkowa, ale jakże treściwa. Po pierwsze, wbrew próbom demonizowania PiS, wyszło na to , że to taka sama partia jak inne partie, gdy chodzi o frakcje, koterie, podchody i zwody. Po drugie, okazało się, że nawet rekomendacja od samego Prezesa nie zawsze daje gwarancję elekcji. A po trzecie, nie da się do końca wykluczyć (choć to tylko frywolna hipoteza), że odmawiając poparcia Janczykowi część delegatów chciała przekazałć Prezesowi znak niepokoju z powodu wymuszonej zamiany senatora Koguta na posła Janczyka. Wygląda zatem na to, że demokracja w PiS-ie kwitnie aż miło (choć nie dla wszystkich równie miło) a każdym razie bujniej niż wewnątrz KOD-u, powołanego jakoby do obrony demokracji przed PiS-em.
Teraz dla odmiany wiadomość świeższa i krakowska. Oto ekolodzy, „aktywiści miejscy” (cokolwiek to znaczy) oraz niektórzy mieszkańcy niezorganizowani z rozczarowaniem odkryli po lekturze - skądinąd rozbuchanego - projektu budżetu Krakowa na przyszły rok, że z obiecanych przez prezydenta Majchrowskiego 100 milionów na zieleń miejską ocalały raptem 43 miliony. Na najbliższej sesji Rady Miasta ma się z tego powodu odbyć protest mieszkańców, którzy dali się prezydentowi nabrać lub tylko udają, że mu uwierzyli. Na wygłoszenie swoich pretensji delegaci oburzonych dostali od Przewodniczącego Rady (ponoć „najlepszego radnego miasta Krakowa” jak można przeczytać na jego stronie internetowej), tylko 3 minuty. Strach zatem pomyśleć, ile czasu na zabranie głosu dałby im jakiś gorszy radny niż ten najlepszy, czyli przewodniczący Kośmider. Mógłby na przykład dać nie więcej niż 43 sekundy.
Moim nieskromnym zdaniem te 43 miliony z obiecanych 100 milionów na zieleń oznaczają gotowość spełnienia obietnicy J. Majchrowskiego w 43 procentach, co u tego prezydenta byłoby wynikiem podejrzanie wysokim. Jeśli jednak ktoś na serio chce wyegzekwować całe 100 milionów na zieleń, to musi prezydenta Majchrowskiego nastraszyć kolejnym referendum nad jego odwołaniem. No i oczywiście musi zrobić to lepiej od Gibały.