Marian Gonciarz musi teraz wymienić w samochodzie bak, co będzie go kosztowało 1500 złotych. Jak się okazuje, do kradzieży paliwa w sądeckich lasach dochodzi bardzo często. Zazwyczaj jednak olej napędowy i benzyna znika z ciągników, koparek czy spychaczy zakładów usług leśnych. "W okolicach właśnie Złotnego, a także Binczarowej to już prawdziwa plaga" – mówi Zbigniew Gryzło, nadleśniczy nadleśnictwa Nawojowa.

Złapanie leśnego złodzieja na gorącym uczynku jest jednak praktycznie niemożliwe. W ubiegłym roku udało się zatrzymać tylko jedną taką osobę. Poza tym łupem złodziei pada nie tylko paliwo. Kilka lat temu turysta stracił koła w samochodzie. Mężczyzna zostawiał pojazd również przed szlabanem na leśnej drodze i spędził noc w schronisku na Łabowskiej Hali. Rano jego samochód zamiast na kołach stał już na cegłach.



(Bartosz Niemiec/ko)