Spalarnię chce zbudować w Nowym Sączu spółka Newag, a konkretnie jej właściciel Zbigniew Jakubas. To część większego projektu przedsiębiorcy, który zamierza wydać około 2 mld zł na budowę kilku podobnych instalacji w różnych częściach Polski. Ta sądecka ma spalać rocznie ok. 90 tys. ton odpadów. Wytwarzane ciepło i prąd zapewnią zasilanie sądeckiemu zakładowi Newagu, a nadwyżki, zdecydowana większość produkcji, mają trafiać do sądeckiej sieci ciepłowniczej i krajowej sieci Tauronu. Radni z zaplecza prezydenta Ludomira Handzla wyraźnie sprzyjają przedsięwzięciu.

Tego typu inwestycje są dosyć istotnym punktem rozwoju bardzo wielu miast, również pod kątem ekologicznym. Odpadów nie można składować w nieskończoność, wysypiska śmieci też mają swoją pojemność

- przekonuje szef klubu radnych Koalicji Nowosądeckiej radny Maciej Prostko.

W Polsce działa dziś dziewięć komunalnych spalarni odpadów. Kolejne chcą budować Włocławek, Bielsko-Biała, Rzeszów oraz Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Ruszyła też budowa spalarni w Gdańsku i Olsztynie oraz rozbudowa spalarni w Warszawie. Mieszkańcy miast, w których działają takie instalacje, odczuwają konkretne korzyści - przekonuje występujący w imieniu Newagu Stanisław Gastoł:

Budowa spalarni w tych miastach, w których powstały, ograniczyła znacząco cenę opląty za unieszkodliwianie odpadów, którą ponoszą mieszkańcy.

Te i wiele innych argumentów za budową spalarni nie wszystkich przekonują. Obawy sceptyków budzi m.in. lokalizacja. Spalarnia jest planowana w centrum Nowego Sącza w pobliżu osiedli mieszkaniowych. Nie wiadomo na razie, jaka technologia ma być w niej wykorzystana i w tej sytuacji trudno ocenić jej wpływ na środowisko. Radny PiS Wojciech Piech zwraca też uwagę, że w Europie i na świecie, spalanie od dawna nie jest głównym rozwiązaniem problemu zagospodarowania odpadów.

Dania wygasza co trzecią spalarnię śmieci, bo ich sobie wybudowali za dużo. Rząd duński dojrzał do tego, aby uznać, iż instalacje termicznego odpadów są archaiczne i nie przystają do wyzwań XXI wieku.

Zdaniem radnego Krzysztofa Głuca ważne jest również pytanie o przyszłość. Jak się okazuje, spalarnie odpadów działają w ramach ściśle określonych przepisów.

Zgodnie z przepisami unijnymi Polska może przetworzyć 30% odpadów w sposób termiczny. Inaczej mówiąc, 30% z naszych śmieci może być spalonych. W tej chwili zagospodarowujemy w ten sposób ok. 20%, a więc widzimy, że to jest jakiś ograniczony zbiór, który może być jeszcze poddany temu spalaniu.

Mimo wspomnianych i wielu innych obaw radni zgodzili się na przystąpienie do zmian w studium zagospodarowania przestrzennego. Przeważył pogląd, że dopiero w toku tych prac będzie można poznać szczegóły, o czym mówił m.in. dyrektor wydziału ochrony środowiska sądeckiego urzędu miasta Grzegorz Tabasz:

Dopóki inwestor nie wyłoży dokumentów na stół, to nie wiemy, o czym mówimy. Wiemy tylko, gdzie ma być ta instalacja wybudowana, znamy ogólne założenia, natomiast pierwszy etap to będzie wyłożenie dokumentów, którym będzie się można dokładnie przyjrzeć i wreszcie będzie można o nich debatować.

Wszystko wskazuje zatem, że decyzja radnych w sprawie studium to rzeczywiście zaledwie początek debaty o sądeckiej spalarni. Na koniec warto dodać nieoficjalne deklaracje udziałowców Newagu, którzy deklarują, że w razie silnego oporu społecznego projekt zostanie zamrożony lub przeniesiony do innego miasta.