Zanim tam dotrą muszą przejść przez Słowację, Węgry, Rumunię, Serbię i Bułgarię. W sumie 1665 km. Panowie wzięli ze sobą tylko plecaki i namiot.
"Jedzenie będziemy kupować na bieżąco. Wzięliśmy trochę ubrań, rzeczy biwakowe, typu palnik" - mówią podróżnicy.
Żeby dotrzeć do Grecji na czas, panowie każdego dnia muszą pokonać po 30 km. Jak powiedzieli reporterce Radia Kraków, wzięli ze sobą tylko po jednej, ale za to sprawdzonej parze butów. Nie boją się tak długiej drogi, choć przyznają, że najtrudniejszy odcinek czeka ich na Węgrzech. "Wydaje się, że góry są niebezpieczne, ale to właśnie Nizina Węgierska może najbardziej dać nam w kość. Oby tylko nogi wytrzymały i pogoda dopisała" - mówią.
Panowie mają już za sobą podobną równie ekstremalną wyprawę. W ubiegłym wakacje przepłynęli pontonem przez Polskę... z Nowego Sącza do Gdańska.
(Marta Tyka/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: