Utrudniona łączność telefonów z siecią nadajników sprawia, że wezwania nie trafiają do najbliższych centrów powiadamiania ratunkowego.

Zdarzają się przypadki, kiedy wezwanie przekazywane jest ze stacji do stacji, co opóźnia wysłanie karetki.

Przykładem może być zdarzenie, kiedy przypadkowi przechodnie próbowali wezwać karetkę do nieprzytomnego mężczyzny w podsądeckich Klęczanach. Połączenie na numer 112 trafiło do Limanowej. Tam dyspozytor uznał, że może chodzić o Klęczany pod Gorlicami i do nich skierował wezwanie. W efekcie karetka do chorego mężczyzny dotarła po ok. 40 minutach.

- Opracowany przez marszałka system, który istnieje w Krakowie, tam zdaje egzamin - mówi dyrektor sądeckiego pogotowia ratunkowego Józef Zygmunt. - Ale u nas ten system się sypie bo trzy czwarte naszego terenu nie ma łączności komórkowej.

Ratownicy zachęcają, by do czasu dopracowania systemu z telefonem - 112, korzystać ze starych numerów alarmowych - 999 (pogotowie ratunkowe) , 998 (straż pożarna) i 997 (policja).

Sławomir Wrona