Na polskie ekrany właśnie wszedł film dokumentalny Toma Volfa „Maria Callas”, który miał premierę jesienią zeszłego roku w 40-lecie śmierci artystki. Reżyser swoją opowieść buduje montażem zestawiając wypowiedzi artystki pochodzące z konferencji prasowych czy wywiadów telewizyjnych z fragmentami jej wystąpień scenicznych. Nie ma tu mówiących przyjaciół Marii Callas, wspomnień tych, którzy ją znali. Obrazy archiwalne dopełniane są czytanymi spoza kadru jej listami (w polskiej wersji w interpretacji Krystyny Jandy). Może dlatego tytuł oryginalny „Maria by Callas” bardziej oddaje charakter tego filmu. Bo to praktycznie opowieść artystki o sobie.
- A
- A
- A
Maria Callas o sobie
Nagrania sprzed lat nie są dobre pod względem technicznym. Daleko do naszej codziennej doskonałości także obrazom, których marna jakość czasem aż razi w oczy. A jednak to kompletnie nie przeszkadza, nawet z czasem wciąga, fascynuje i staje się atutem. Czujemy jakbyśmy dotykali prawdy i dotykali mitu. Przez dwie godziny liczy się tylko ona, Maria Callas, śpiewaczka wszech czasów i jej niezwykłe interpretacje muzyczne.
Maria Callas słynęła z gwałtownego charakteru. Uważana była za śpiewaczkę wielką, ale niezwykle kapryśną, która potrafiła zerwać przedstawienie z byle powodu, kompletnie nie licząc się z publicznością. Ówczesne bulwarówki rozpisywały się o licznych skandalach z nią związanych. Zwłaszcza wdzięcznym medialnie tematem był jej romans z Aristotelisem Onasisem, zakończony zdradą milionera i jego odejściem. Ale film Toma Volfa nie żywi się plotką. Oczywiście jest tu opowieść o tej miłości, ale stanowi ona jedynie tło historii Marii Callas, która poświęciła się całkowicie muzyce.
Z wywiadów pokazanych w filmie wyłania się piękna kobieta o mocnych rysach, bardzo dziewczęca, ubrana w stylu klasycznej elegancji, obdarzona wielkim urokiem, dobrze mówiąca do kamery i przede wszystkim szczera. Ta szczerość – zwłaszcza w rozmowie z Davidem Frostem – aż boli. I tak Maria Callas przyznaje m.in.: że ma marne wykształcenie, bo uczyła się tylko muzyki. Mówi też, że jej największym marzeniem było stworzenie rodziny, ale jej się to nie udało. Tłumaczy, że "najważniejsze dla kobiety to mieć mężczyznę i go uszczęśliwić” albo, że „dzieci to przeznaczenie kobiety". W dzisiejszych czasach, gdzie każda wypowiedź jest kreacją wizerunku, szczerość wywołuje niepokój.
Z drugiej strony ta szczerość rzuca kompletnie inne światło na gwiazdę. Pokazuje, że motorem jej artystycznego działania była perfekcja. Maria Callas tłumaczy, że odwołania jej występów związane były z niedyspozycją głosu. Nigdy się nie zgadzała na artystyczne kompromisy. Stawała na scenie tylko wtedy, gdy mogła doskonale zrealizować swoje zadanie. Mniej niż doskonale nigdy ją już nie interesowało. Z listów dowiadujemy się także, jak wielkim wysiłkiem, z roku na rok większym, było każde wyjście na scenę. Stwierdzenia, że nie ma ”siły na to by stoczyć walkę na scenie” dają do myślenia i wiele tłumaczą z jej życia.
Najmocniejszą stroną tego filmu jest muzyka. Piękna, przejmująca i w najlepszym wykonaniu. Reżyser nie boi się prezentowania całych arii. W urzekającej interpretacji bohaterki filmu usłyszymy najsłynniejsze arie z oper m.in. Verdiego, Pucciniego, Bizeta czy Belliniego. Tego ostatniego twórcy aria „Casta diva” z opery „Norma” brzmi przejmująco. Maria Callas potrafiła w wykonanie włożyć tyle emocji, że po plecach aż przeszły mnie dreszcze, a w oczach miałam łzy. To samo można powiedzieć o arii "O mio babbino caro" z opery „Gianni Schicchi” Pucciniego. Ciągle mi brzmi w uszach… Choć te nagrania nie są technicznie doskonałe, to zachwycają interpretacją i ogromnie wzruszają.
Maria Callas czyli Cecilia Sophia Anna Maria Kalogeropoulou, bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko, śpiewała na największych scenach m.in.: mediolańskiej La Scali, londyńskiej Covent Garden, nowojorskiej Metropolitan Opera, pracowała w operze z legendami, m.in.: Viscontim, Zeffirellim, Karajanem. Była na szczycie, osiągnęła zawodowo wszystko, o czym można marzyć. Wielbiona przez monarchów, prezydentów, premierów stała się ikoną kultury. Powszechność jej popularności można porównać z dzisiejszą popularnością największych gwiazd sportu. W filmie pokazana jest niezwykła scena, gdy melomanii stojący już kilka dni na ulicy w kolejce po bilet do MET (bo po 8 latach artystka wraca na tę nowojorską scenę) mówią do kamery czym fascynuje ich Callas. Wszyscy podkreślają, że oprócz doskonałej techniki Maria Callas potrafi jak nikt wypełnić muzykę emocjami.
Z tego filmu bije jednak smutek. Ten smutek, to przede wszystkim smutek artystki, która choć zawsze otoczona ludźmi jest jednak bardzo samotna, w myśl stwierdzenia, że kto dociera na szczyt jest zawsze sam. Jest też inny smutek, że nie ma już tamtej epoki i nie ma już takich gwiazd.
Film – co niestety dotyczy dokumentów – nie jest prezentowany powszechnie. W tej chwili można go zobaczyć w Krakowie w kilku ambitnych kinach, takich jak: Pod Baranami, Kika, Mikro i Paradox. Polecam nie tylko miłośnikom pięknego śpiewu. Warto!
Komentarze (0)
Najnowsze
-
14:25
Najwyżej położona Pasterka w Polsce na Wiktorówkach
-
13:21
Jedna z krakowskich tradycji przerwana. Kwiaciarki nie złożyły życzeń Adasiowi
-
13:05
Co im wyszeptał las?
-
12:18
Światło w mroku. Monika Dudek o zimie, świętach i powrocie do istoty tradycji
-
12:00
Filozofia na tropie Kevina, który został sam w domu. Co chce nam powiedzieć nieśmiertelny świąteczny klasyk?
-
10:53
W Zakopanem święta w śnieżnej scenerii. Trudne warunki na tatrzańskich szlakach
-
10:22
W Kopalni Soli w Wieliczce oraz Bochni już rozpoczęli świętowanie Bożego Narodzenia
-
09:52
Straż pożarna ostrzega przed pożarami podczas świąt. Winna jest głównie... nieuwaga
-
09:31
Wiek to tylko liczba. Krzysztof Cugowski w świątecznej rozmowie w Radiu Kraków
-
08:59
Car słucha bajek. Putin i samonapędzający się błąd Kremla
-
08:36
Kraków chce w kosmos. Prezydent Miszalski ze specjalną prośbą do premiera Tuska
-
07:52
Etnografka: Choinka to następczyni podłaźniczki
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze