Mieszkańcy domu przy ulicy Wyzwolenia w Balinie, od kiedy dowiedzieli się, że mogą być wywłaszczeni, nie mogą zmrużyć oka ze strachu.

- Dla nas to strach. Żyjemy w strachu, że ktoś z dnia na dzień nas wyrzuci z domu. Jak ktoś widzi samochód parkujący, lub ktoś chodzi, boimy się, że ktoś już przyszedł, mierzy i robi zdjęcia - mówi Małgorzata Chrząszcz, mieszkanka domu stojącego na trasie, gdzie miałaby biec obwodnica.

Dom zamieszkuje trzypokoleniowa rodzina.

- Dom jest dla nas wszystkim. Dziadkowe go budowali do podstaw. Babcia tu mieszka, ma 94 lata. Moja mama ledwo chodzi. Mąż ma tutaj całą gospodarkę. Mamy traktory, maszyny, kury, kaczki, gęsi. Nie chcemy tego opuszczać - opowiada Małgorzata Chrząszcz. "Jeśli się nie zgodzimy, to wywłaszczenie. Jak mogę iść? Mam 60 lat, moja mama ma 94. Gdzie pójdziemy na stare lata? Tułać się po obcych domach?" - dodaje Ewa Jochymek, matka Małgorzaty.

Rodzina z Balina mówi, że dostała dwa tygodnie czasu na podjęcie decyzji w sprawie opuszczenia domu.

- Został nam niecały tydzień na podjęcie decyzji. Siedzimy jak na bombie zegarowej. Nie wiemy, czego się spodziewać - mówi Małgorzata Chrząszcz. "Podjęcie decyzji w dwa tygodnie, czy chcą mieszkanie, czy pieniądze? To chore" - przekonuje Michał Kłyk, sołtys Balina.

Dodaje, że wszyscy są zaskoczeni takim obrotem sprawy.

- Nie było żadnych informacji wcześniej, żadnych konsultacji społecznych. Wygnanie kogoś z własnego domu to chyba najgorsze co można zrobić. Nie pozwolimy, by do tego doszło - dodaje sołtys. "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - podkreśla najbliższa sąsiadka.

Nie tylko rodzina, ale i inni mieszkańcy czują się zaniepokojeni całą sytuacją.

- Mówią o wysiedleniu i budowie obwodnicy. Pewnie nam postawią ekrany i będziemy jak w getcie. Żal mi tych ludzi. Mieszka tam starsza pani. To szok - słyszymy.

Burmistrz Chrzanowa Robert Maciaszek wyjaśnia, że przebieg obwodnicy to na razie tylko pomysł na to, jak zmniejszyć ruch w Balinie i poprawić bezpieczeństwo 3,5 tysiąca mieszkańców.

- Żeby zrealizować to zadanie, mamy jeden dom, który gmina by musiała przejąć. To pomysł, który by ingerował w prywatną własność. Dlatego zaproponowałem spotkanie z mieszkańcami, żeby z nimi o tym porozmawiać - tłumaczy.

Zaznacza, że wyznaczone następne spotkanie z rodziną nie jest ostatecznym terminem decyzji.

- Jesteśmy lata świetlne przed rozpoczęciem takiego zadania. Jako gmina mamy możliwość zastosowania specustawy i wykorzystania decyzji ZRiD, bo w interesie 3,5 tysiąca ludzi możemy przejąć taki dom, ale daleki jestem od siłowego rozwiązania - dodaje Maciaszek.

Obwodnica na razie pozostaje pomysłem, bez żadnych konkretnych ustaleń.