„Dziś możemy stawiać członków Sosienek na równi z rtm. Witoldem Pileckim. Ich dowódca Jan Wawrzyczek to Pilecki, tylko że działający po drugiej stronie drutów Auschwitz. Stanisław Furdyna, więzień, który zbiegł z obozu i trafił do tego oddziału, był zdumiony szaleńczą odwagą i brawurą tych ludzi. Wyznał, że czasem czuł się bezpieczniej w obozie niż wokół niego” – powiedział Bogdan Wasztyl ze stowarzyszenia Auschwitz Memento.

Historyk Marcin Dziubek chciałby, aby książka „stała się hołdem dla kilkudziesięciu ludzi oddanych całkowicie sprawie prawdziwej wolności". Jak podkreślił, Sosienki były nie tylko zbrojnym ramieniem Polskiego Państwa Podziemnego, ale także nadzieją dla więzionych w obozie i niezbitym dowodem na możliwość zachowania prawdziwego człowieczeństwa w tym szczególnym miejscu i czasie.

Historyk, gromadząc materiały do książki, badał archiwa m.in. Muzeum Auschwitz oraz IPN, a także zbierał relacje od rodzin żołnierzy. „Dotarcie do rodzin było najtrudniejsze. Ich reakcje były skrajne: od euforii, że ktoś po kilkudziesięciu latach chce upamiętnić bohaterstwo, po nieufność. (…) Poprzednia epoka jeszcze wywiera piętno” – powiedział autor.

Działalność oddziału dowodzonego przez mjr. Jana Wawrzyczka ukierunkowana była na pomoc więźniom Auschwitz. Pomogli co najmniej 45 więźniom spośród ponad 140, których ucieczki zakończyły się sukcesem. Część z nich przystąpiła później do partyzantki. Pomoc znajdowali u nich też Żydzi, jeńcy sowieccy czy Jugosłowianie.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej komuniści starali się w wymazać z kart historii działalność Sosienek. Jego żołnierze byli szykanowani przez komunistyczne władze. „Książka jest jednym z zwiastunów przywracania pamięci i rzeczywistego kształtu naszej historii. (…) Zaczynamy dziś długi bój o pamięć o oddziale Sosienki” - dodał Wasztyl.

Jan Wawrzyczek zaangażował się w konspirację tuż po klęsce wrześniowej. Pierwsze kontakty z więźniami obozu nawiązał rok później, gdy do Auschwitz trafił rtm. Witold Pilecki. Wiosną 1940 r. utworzono obwód oświęcimski Związku Walki Zbrojnej, który w 1942 r. przekształcił się w Armię Krajową.

W 1941 r. powstał pierwszy oddział Jana Wawrzyczka „Marusza”, który m.in. pomagał uciekinierom z obozu Auschwitz. Na początku 1943 r. został on wezwany do Komendy Głównej AK, gdzie otrzymał zadanie odtworzenia rozbitego przez Niemców obwodu oświęcimskiego Armii Krajowej. Zreorganizował go niemalże od podstaw. Powołał również jeden oddział partyzancki - w miejsce dotychczasowych niewielkich grup dywersyjnych - pod kryptonimem Sosienki.

Oddział liczył 50-80 osób. Działał w ekstremalnych warunkach. Ziemia oświęcimska została wcielona do Rzeszy. Jak wyliczył szef działu naukowego Muzeum Auschwitz Piotr Setkiewicz, w połowie 1944 r. w Oświęcimiu i okolicy stacjonowało 5 tys. uzbrojonych i wyszkolonych Niemców. W pobliżu nie było dużych obszarów leśnych. „Jan Wawrzyczek dobierał ludzi zaufanych i oddanych sprawie. Zorganizował go według zasad przez siebie stworzonych: nie było wojskowego drylu, wszyscy mówili do siebie po imieniu. Oddział przetrwał do końca okupacji” – mówił Marcin Dziubek.

Jan Wawrzyczek po wojnie został nauczycielem w Bielsku-Białej. Uczył wychowania fizycznego i przysposobienia obronnego. Zmarł w 2000 r. Spoczął na cmentarzu w Jawiszowicach.

Marcin Dziubek jest historykiem. Pracuje jako nauczyciel w Oświęcimiu. Spod jego pióra wyszło wiele publikacji poświęconych historii regionalnej. Jest prezesem Towarzystwa Miłośników Bielan był inicjatorem budowy w Bielanach pomnika upamiętniającego żołnierzy AK Sosienki.

Oświęcimskie stowarzyszenie Auschwitz Memento od kilku lat utrwala historyczne relacje i popularyzuje historię. Zrealizowało już m.in. film "Pamięć. Tajemnice lasów Piaśnicy" przypominający o niemieckich zbrodniach na Pomorzu Gdańskim w 1939 i 1940 roku, "Duma i zdrada" o wyborach górali podczas okupacji, a także fabularyzowany film dokumentalny o Witoldzie Pileckim.

 

PAP/bp