Rada Gminy w Oświęcimiu jednogłośnie przegłosowała uchwałę, która obejmuje Stawy Adolfińskie ochroną zespołu przyrodniczo-krajobrazowego. Mieszkańcy chwilowo odetchnęli z ulgą. Plany stworzenia w tym miejscu żwirowni zaczęły się oddalać. Jednak teraz ludzi z Zaborza i okolic, gdzie są położone stawy, martwi ich stan. Zbiorniki wysychają.
- Mimo ostatnich tygodni, które obfitowały w opady deszczu, ciągle nasze stawy są puste. Budzi to nasz niepokój, ponieważ taka sytuacja, brak wody na stawach, bardzo negatywnie wpływa na przyrodę. Jeszcze miesiąc temu było troszeczkę wody na tych stawach, natomiast teraz zamienia się to w istną pustynię. Przez to lęgowiska ptaków są po prostu w tym momencie bardzo zagrożone. Środowisko jest po prostu w sposób brutalny, degradowane, wysuszane. Takie dwa największe Stawy Kościeleckie nie są napełnione. Tam jest pustynia, tam jest sucho. Natura też nam jest potrzebna. My bez natury zginiemy. Powinniśmy to utrzymać w jak najlepszym stanie. Powinna być prowadzona gospodarka rybna dalej na tym terenie. Takie jest stanowisko Rady i mieszkańców okolicznych. To też jest takie miejsce specjalne, gdzie właściwie od dziesiątek czy setek lat ludzie prowadzą gospodarkę rybną, rolniczą i ona koegzystuje z tą przyrodą w taki zrównoważony sposób. To jest coś takiego unikalnego, co wydaje mi się, że warto chronić. Bez stawów nikt nie będzie prowadził gospodarki i nic tam nie będzie żyło - mówią.
Sprawie Stawów Adolfińskich przygląda się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie.
- Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska prowadzi postępowanie dotyczące tak zwanego wystąpienia szkody lub bezpośredniego zagrożenia szkodą w środowisku w gatunkach chronionych i chronionych siedliskach. Dotyczy to spuszczenia wody ze Stawów Adolfińskich. Otrzymaliśmy zgłoszenie o tym, że wystąpiło zniszczenie siedlisk ptasich, czyli gatunków takich jak rybitwa białowąsa, zausznik oraz zagrożenie dla siedliska rybitwy rzecznej - podkreśla Ada Słodkowska-Łabuzek, rzecznik prasowy RDOŚ w Krakowie.
Urzędnicy wszczęli postępowanie i ustalają przyczynę spuszczenia wody. Mieszkańcy również chcą dowiedzieć się, dlaczego stawy wysychają. Zauważyli, że w tej chwili już dwa ujścia wody są niedrożne. W tej sprawie zwrócili się o pomoc do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
- Próbujemy robić, co możemy. Widać, że ludzie i mieszkańcy chcieliby bardzo, żeby ta przyroda została ochroniona. Jesteśmy bezradni wśród urzędników. Nie wiemy, do kogo możemy się jeszcze odwołać. Konieczne jest to, żeby woda była, żeby był dobry gospodarz. Wtedy właśnie przyroda będzie mogła tak funkcjonować, jak funkcjonowała od stuleci. Decyzja KOWR Kraków o tym, co się tutaj dzieje i wskazanie nadzorcom, co powinni zrobić, jest tutaj bezwzględnie konieczne. To jest to, co warunkuje, żeby te stawy znowu napełniały się wodą - podkreślają mieszkańcy.
KOWR odpowiada, że z uwagi na brak pozwolenia wodnoprawnego jego działalność jest bardzo ograniczona.
"Wszelkie czynności naprawcze, które mieszczą się w ramach działań awaryjnych, są podejmowane przez oddział terenowy w miarę możliwości" - czytamy w nadesłanej odpowiedzi.
Urzędnicy podkreślają, że to nowy dzierżawca ma stać za rozwiązaniem narastających na Stawach problemów. Podobnego zdania jest wójt Gminy Oświęcim, Mirosław Smolarek.
- Przetarg, który ogłosił Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, na jedną część Stawów Adolfińskich wygrał przedsiębiorca-rybak, nam znany. On posiada doświadczenie i sprzęt, który pozwoli przywrócić te Stawy do świetności. Natomiast ostatnio rozstrzygnięty przetarg na kolejne stawy wygrało dwóch przedsiębiorców, którzy również mają doświadczenie i sprzęt. Co najistotniejsze, ci przedsiębiorcy ze sobą się znają i współpracują. Skoro współpracują, to mam nadzieję, a w zasadzie jestem pewny, że będą współpracować również w kwestiach dostarczenia wody do Stawów Adolfińskich.
Mieszkańcy mają nadzieję, że te działania przyniosą wreszcie skutki, które będą widzieć za oknem, a nie tylko na papierze.