Mieszkańcy pięciu domów przy ulicy Gromieckiej musieli opuścić swoje mieszkania. W tym miejscu odkopano około stulitrową beczkę z prawdopodobnie niebezpieczną, silnie kwasową substancją. Na miejsce przyjechali saperzy, którzy stwierdzili, że beczkę można wyciągnąć. Na czas tej operacji zdecydowano się ewakuować ludzi. Po wydobyciu beczka została zamknięta w specjalnym pojemniku i przekazana do utylizacji. Z powodu zakopanego w ziemi pojemnika z nieznaną, bulgoczącą i dymiącą się substancją, cała ulica Gromiecka została zamknięta. O dziwnym zjawisku zawiadomiła służby w środę późnym wieczorem jedna z mieszkanek miasta. Na miejscu pracowało ok. 40 strażaków, w tym Zespół Ratownictwa Chemicznego z Małopolskiej Straży Pożarnej oraz pirotechnicy.
Kiedy rozkopano ziemię, okazało się, że źródłem zamieszania jest duża, stulitrowa beczka. Możliwe, że nawet z czasów II wojny światowej. Chemikom udało się ustalić, że substancja znajdująca się w beczce jest silnie kwasowa. Wciąż nieznane jest pochodzenie znaleziska ani to, jak bardzo może być ono niebezpieczne.
Osoby postronne miały zakaz zbliżania się do miejsca akcji na odległość ponad stu metrów.
Beczka zostanie przekazana właścicielowi terenu - czyli Powiatowemu Zarządowi Dróg w Chrzanowie. Ta instytucja będzie musiała ją zutylizować. Zaskoczony tajemniczym znaleziskiem jest Jacek Latko, burmistrz Libiąża. Do tej pory znajdowano w mieście jedynie niewypały. "Przy różnych pracach budowlanych, wykopach, znajdowano niewybuchu. Jednakże najstarsi mieszkańcy w tej okolicy twierdzą, że podczas II wojny światowej były zrzucane różne substancje, które służyły zadymianiu zakładów chemicznych, by w ten sposób ochronić je przed nalotami" - mówi Radiu Kraków burmistrz Libiąża.