Podczas poniedziałkowej rozprawy pokazany został zapis z kamery monitoringu w Muzeum Auschwitz, na którym widać przebieg incydentu. Doszło do niego pod koniec marca ub.r. Oskarżeni rozebrali się do naga i próbowali skuć ze sobą kajdankami przed historyczną bramą główną byłego niemieckiego obozu. Na wieńczącym bramę napisie "Arbeit macht frei" zawiesili płachtę z wyrazem Love (miłość). Brutalnie zabili też jagnię. Według nich, był to protest antywojenny. Zostali szybko ujęci i przewiezieni na policję. Oskarżeni są w wieku od 20 do 27 lat. Są wśród nich Polacy, Białorusini i obywatel Niemiec. Główni organizatorzy akcji: Adam B. i Mikita W., a także Ilia R. i Dymitr Ch. nie przyznali się do znieważenia miejsca pamięci.

Zastępca oświęcimskiego prokuratora rejonowego Mariusz Słomka w mowie końcowej zażądał kar więzienia dla organizatorów akcji: 2 i pół roku dla Adama B. oraz 2 lat i 2 miesięcy dla Mikity V. Dla pozostałych oskarżonych, którzy odpowiadają za znieważenie miejsca pamięci, prokuratura chce kary ograniczenia wolności. Mieliby przez rok i cztery miesiące wykonywać prace społeczne po 32 godz. miesięcznie. Jedynie Ilia R., który na stałe mieszka w Niemczech, miałby zapłacić grzywnę w wysokości 12,5 tys. zł.

"Miejsce to, jako symbol nazistowskiego okrucieństwa, zagłady milionów ludzi, jest szczególne. Z pewnością w żaden sposób nie można się w nim obnażać, czy zabijać zwierząt. To pomnik, symbol męczeństwa, grobowiec tysięcy ludzi. W takim miejscu, takie działanie oskarżonych z pewnością znieważyło pamięć ludzi tu zabitych" – mówił prokurator Słomka.

 

Adam B., jeden z organizatorów akcji, powiedział PAP, że "chcieli zwrócić uwagę na fakt, iż niedaleko od granic Polski na wojnie giną ludzie". "To miejsce, w którym przeprowadziliśmy akcję, dla nas jest bardzo ważne, ponieważ dokonano tu największego mordu w dziejach Europy. Jest ono symbolem męczeństwa. Wybraliśmy je, aby przypomnieć o tym, co było, i jednocześnie o tym, że nadal giną ludzie. Nikt z nas nie chciał go znieważyć" - wyjaśniał.

Adam B. i Mikita W. odpowiadają też - jako jedyni z całej 12 - za zabicie jagnięcia. Przyznali się do tego i wyrazili skruchę. Podczas pierwszej rozprawy mówili, że był to "przykry czyn". Zdaniem Katarzyny Kuczyńskiej z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals, która występuje w sądzie po stronie oskarżenia, zwierzę zostało pchnięte 15-krotnie nożem. "Zginęło w sposób okrutny, barbarzyński. I to w takim miejscu. To niemoralne i nieetyczne" - mówiła.

Muzeum Auschwitz po incydencie oświadczyło, że wykorzystywanie symboliki byłego niemieckiego obozu do jakichkolwiek manifestacji jest karygodne i godzi w pamięć ofiar obozu.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innych narodowości.

 

 

 

 

Dominika Panek, PAP/ko