- A
- A
- A
74 lata temu Armia Czerwona otworzyła bramy obozu Auschwitz
W Oświęcimiu trwają uroczystości 74-tej rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Rano delegacja około 50 byłych więźniów i pracowników muzeum przeszła przez symboliczną bramę "Arbeit macht frei". Przed "Ścianą Śmierci" na dziedzińcu bloku 11 odegrano hymn państwowy oraz złożono wieńce.
W 74. rocznicę wyzwolenia #Auschwitz marsz organizują również środowiska narodowe i nacjonalistyczne. Jest około 60 osób. Kontrmanifestacje odgradza policja. @RadioKrakow pic.twitter.com/iwB5VvZmPh— Marek Mędela (@MedelaMarek) 27 stycznia 2019
Obok oficjalnych obchodów około dwustu narodowców i nacjonalistów uczciło dziś w Oświęcimiu pamięć polskich ofiar obozów koncentracyjnych. Z biało-czerwonymi flagami przeszli w marszu sprzed dworca kolejowego w okolice Muzeum Auschwitz. Następnie w mniejszych grupach weszli na teren Miejsca Pamięci. Na czele demonstracji stanął Piotr Rybak, skazany za spalenie kukły Żyda na wrocławskim Rynku.
Piotr Rybak przekonywał, że demonstracja jest odpowiedzią na oficjalne uroczystości, w których - jego zdaniem - informacje o polskich ofiarach Auschwitz są marginalizowane. Organizatorzy zapowiedzieli, że marsze będą organizowane co roku, bez względu na oficjalne obchody.
Manifestacji narodowców towarzyszyła niewielka kontrmanifestacja z transparentem "FASZYZM STOP". Jej organizator Tomasz Grabowski mówił Radiu Kraków, że rocznica wyzwolenia powinna łączyć a nie dzielić.
Narodowcy w niewielkich grupach wchodzili na teren Muzeum, gdzie chcieli oddać hołd zgładzonym. Nie mogli wejść wszyscy równocześnie, gdyż nie zgłosili tego zgodnie z terminem wynikającym z ustawy o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady, która obowiązuje od 1999 r. Według jej zapisów, aby zorganizować legalnie zgromadzenie w Miejscu Pamięci lub w jego strefie ochronnej, należy wystąpić o zgodę do wojewody nie później niż 30 dni przed wydarzeniem. Tak się nie stało.
Przystąpiliśmy do analizy nagrań i zdjęć ze zgromadzenia Piotra Rybaka w 74. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz; w każdym przypadku uzasadniającym podejrzenie popełnienia przestępstwa dowody przekażemy do prokuratury - zapewniła w niedzielę wieczorem policja.
Rybak miał pytać uczestników marszu: "Czy my jesteśmy krajem niepodległym?"; "Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę! Gdzie są rządzący tym krajem? Przy korycie! I to trzeba zmienić" - miał wykrzykiwać Rybak.
Policja podkreśliła w niedzielę, że po zabezpieczeniu rocznicowych uroczystości wyzwolenia Auschwitz rozpoczęła analizę nagrań i zdjęć z marszu narodowców. "Bezpośrednio po zakończeniu zabezpieczenia przystąpiliśmy do analizy zgromadzonego materiału, w tym nagrań i zdjęć ze zgromadzenia Piotra Rybaka. W każdym przypadku uzasadniającym podejrzenie popełnienia przestępstwa dowody przekażemy do Prokuratury celem podjęcia dalszych decyzji" - podała na Twitterze polska policja.
Byli więźniowie weszli na teren byłego obozu przez bramę główną z napisem "Arbeit macht frei". Większość z nich pokonała poobozowe alejki pieszo. Wielu miało zawiązane chusty w biało-niebieskie pasy, przypominające obozowe pasiaki.
Zabrzmiał polski hymn narodowy. Przed Ścianą Straceń na dziedzińcu Bloku 11. byli więźniowie, którym towarzyszył m.in. dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński, złożyli wieniec z biało-niebieskich kwiatów, układających się w pasy. W jego centrum widniał czerwony trójkąt z literą "P". Symbolizuje on polskich więźniów politycznych, których Niemcy osadzali w swoich obozach.
27 stycznia 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej otworzyli bramy niemieckiego obozu Auschwitz. Skrajnie wyczerpani więźniowie, których było tam jeszcze ok. 7 tys. - w tym pół tysiąca dzieci - witali ich jako wyzwolicieli.
Wśród ocalonych była Anna Stachowiak. "Gdy nadszedł ten dzień myślałam, że ci żołnierze są w piżamach, bo mieli takie białe ochronne ubrania. Otworzyły się drzwi baraku. Stało ich kliku. Mówili po rosyjsku. Zrozumiałam: +Giermańcow uże niet+. Dzieci wołały, że są głodne. Kobieta, Rosjanka, wyjęła bułkę z kapustą, przełamała i chciała nam dać, ale oficer zabronił. Nie mogłam tego zrozumieć. Dziś wiem, że gdybym zjadła, to +skręciło by mi kiszki+. Potem starsze dziewczyny przyniosły trochę mąki i ugotowały kluchy. To było pierwsze jedzenie" – wspominała podczas ubiegłorocznych uroczystości rocznicowych.
Aleksandra Borisow również była dzieckiem. "Najpierw weszli zwiadowcy. Młody żołnierz wziął mnie na ręce. Byłam chora, wycieńczona, ale szczęśliwa. Potem oni odeszli, ale powiedzieli, że wkrótce przyjdzie Armia Czerwona. To było szczęście, radość" - wspominała moment wkroczenia wojsk sowieckich.
Halina Brzozowska-Zduńczyk, jako 12-letnia dziewczynka została deportowana do Auschwitz w 1944 r. z młodszą o sześć lat siostrą Marysią z ogarniętej powstaniem Warszawy. 27 stycznia do ich baraku wpadli żołnierze. "Byli w innych mundurach - zielonych, wełnianych, grubych. Mówili, że są Rosjanami i już jesteśmy wolne. (…) Najtragiczniejsze było wyjście z baraku. Całe obejście, dojścia i drogi były pokryte leżącymi ludźmi, skrajnie wyniszczonymi, konającymi, żebrzącymi o pomoc, albo trupami. Nie było gdzie postawić nogi" - mówiła w 2016 r.
Niemcy rozpoczęli przygotowania do likwidacji Auschwitz w sierpniu 1944 r. Sukcesywnie ewakuowali więźniów w głąb Rzeszy. Do połowy stycznia 1945 r. wyekspediowali ok. 65 tys. osób, w tym niemal wszystkich Polaków, Rosjan i Czechów. Mimo zbliżania się oddziałów sowieckich Niemcy kontynuowali uśmiercanie Żydów. Komory gazowej po raz ostatni użyli 28 listopada 1944 r.
Pod koniec 1944 r. rozebrano kilkadziesiąt baraków w Birkenau. Niemcy palili dokumenty i zacierali świadectwa zbrodni: zasypywali doły z ludzkimi prochami, rozebrali do fundamentów krematorium IV i przygotowali do wysadzenia pozostałe trzy. Zniszczyli je tuż przed opuszczeniem obozu.
17 stycznia 1945 r. odbył się w KL Auschwitz ostatni apel. Według zachowanego raportu więźniarskiego ruchu oporu, stanęło do niego łącznie 67 012 więźniarek i więźniów, w tym w obozie Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau 31 894, a w podobozach 35 118 osób.
Ostateczną likwidację obozu Niemcy zaczęli, gdy ruszyła ofensywa sowiecka. Rozpoczęli ewakuację więźniów "marszami śmierci". Z obozu macierzystego Auschwitz I oraz podobozów wyprowadzili 58 tys. osób.
Była więźniarka Auschwitz II-Birkenau, uczestniczka "marszu śmierci" Krystyna Żywulska wspominała, że wszędzie płonęły stosy papierów. "Przed blokfuehrersztubą esesmani depcą płonące stosy, dorzucają wciąż nowe dokumenty, listy zmarłych, niszczą wszystko, co świadczyłoby o prawdzie. Wychodząc śpiewamy: +Żegnaj, straszny Oświęcimie i koszmarne Birkenau, w twych barakach pustych w zimie, wiatr żałośnie będzie wiał" - napisała Żywulska we wspomnieniach.
Piesze kolumny z więźniami docierały głównie do Wodzisławia Śląskiego i Gliwic, skąd otwartymi wagonami transportowano ich do obozów w głębi Rzeszy. Podczas akcji zginęło co najmniej 9 tys. więźniów.
Alina Dąbrowska została ewakuowana do obozu Ravensbrueck. "Sam marsz nie stanowił najgorszego wydarzenia. Szło się, było zimno, spaliśmy w stodołach, jechaliśmy otwartymi wagonami. Było potwornie zimno. Najstraszniejszy był jednak głód w Ravensbrueck. Nie byłyśmy tam mile widziane. Nazywano nas +bandą z Oświęcimia+. Jeżeli w południe nie poszłam z miską i siłą, narażając się pobicie kijem, nie zabrałam z kotła choć trochę zupy, to nie miałam co jeść" - wspominała po wielu latach.
W Auschwitz i Birkenau zostało ok. 9 tys. więźniów, w tym ok. 500 dzieci. Esesmani uznali, że nie nadają się do pieszej ewakuacji i zamierzali ich zgładzić. Zdążyli zabić ok. 700 z nich.
26 stycznia obóz opuściła większość załogi. Więźniowie, nie zważając na ostrzeliwujących ich ostatnich wartowników, szukali żywności i odzieży. Wielu zginęło od kul. Umierali też z powodu zjedzenia zbyt dużych ilości żywności. Część więźniów, głównie personelu szpitali obozowych, podjęła próbę samoorganizacji życia obozowego, a zwłaszcza pomocy obłożnie chorym. Samopomoc była naturalną kontynuacją ruchu oporu.
Historyk Andrzej Strzelecki wspominał w swoich pracach, że rozkaz zajęcia Oświęcimia otrzymała 60. armia I frontu ukraińskiego, która nacierała lewym brzegiem Wisły od strony Krakowa w kierunku Górnego Śląska. Celem było częściowe okrążenie Niemców i zmuszenie do wycofania się z niezwykle ważnego regionu przemysłowego.
26 stycznia czerwonoarmiści przekroczyli Wisłę. Dzień później zwiadowcy 100. lwowskiej dywizji piechoty przed południem weszli do podobozu Monowitz. W południe dotarli do centrum Oświęcimia, a krótko potem skierowali się w rejon obozu macierzystego Auschwitz I i obozu Auschwitz II-Birkenau. Przy pierwszym napotkali na opór wycofujących się Niemców, który przełamali. Obozy wyzwolili ok. godz. 15.
W walkach z Niemcami w rejonie Auschwitz I, Auschwitz II-Birkenau, podobozu Monowitz i miasta Oświęcim zginęło 231 żołnierzy Armii Czerwonej. 66 zginęło w strefie obozowej.
W Auschwitz, Birkenau i Monowitz wyzwolenia doczekało łącznie ok. 7 tys. więźniów. Armia Czerwona wyzwoliła też pół tysiąca więźniów w podobozach w Starej Kuźni, Blachowni Śląskiej, Świętochłowicach, Wesołej, Libiążu, Jawiszowicach i Jaworznie.
Zdaniem historyków Muzeum Auschwitz, Armia Czerwona nie była w stanie wcześniej dotrzeć do Auschwitz, gdyż bliższe informacje o obozie otrzymała dopiero po zajęciu Krakowa 18 stycznia.
Część byłych więźniów tuż po wyzwoleniu wróciła do domów. Pozostali zostali umieszczeni w szpitalach zorganizowanych w byłych już obozach przez sowieckie wojskowe służby medyczne oraz mieszkańców Oświęcimia i okolicy. Leczonych w nich było ponad 4,5 tys. byłych więźniów z ponad 20 krajów, w większości Żydów. Wśród nich było ponad 200 dzieci. Chorzy znajdowali gościnę w prywatnych domach. Większość byłych więźniów opuściła szpitale w ciągu trzech-czterech miesięcy po wyzwoleniu.
Rozpoczynają się obchody 74. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady #Auschwitz @AuschwitzMuseum @RadioKrakow pic.twitter.com/C1SRE6HWpG
— Marek Mędela (@MedelaMarek) 27 stycznia 2019
Główna ceremonia rocznicowa z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego i byłych więźniów odbyła się wczesnym popołudniem w budynku tzw. Centralnej Sauny w byłym Auschwitz II-Birkenau. Wzięli w niej udział także duchowni oraz przedstawiciele korpusu dyplomatycznego akredytowanego w Polsce. Uczestnicy ceremonii oddali też hołd ofiarom modląc się wspólnie przez Pomnikiem Ofiar. Zabrzmią modlitwy chrześcijańskie i żydowskie.
Wizualnym motywem tegorocznych uroczystości rocznicowych jest praca byłego więźnia Jerzego Adama Brandhubera "Przybycie transportu na rampę". To rysunek ołówkiem, na którym autor ukazał wjeżdżający na rampę wewnątrz obozu transport. Przy torach na przywiezionych oczekują już esesmani, którzy przeprowadzą selekcję.
Rysunek, który został ustawiony w "Saunie" nawiązuje do przypadających w 2019 r. rocznic. 75 lat temu Niemcy uruchomili wewnątrz obozu Auschwitz II-Birkenau bocznicę kolejową wraz z rampą wyładowczą, która docierała niemal do komór gazowych i krematoriów II i III. Od połowy maja 1944 r. przyjeżdżały tam transporty Żydów kierowanych na natychmiastową Zagładę, m.in. z Węgier, gett Litzmannstadt i Theresienstadt. Tam też zatrzymywały się transporty Polaków z powstańczej Warszawy.
Honorowy patronat nad uroczystościami roztoczył prezydent RP Andrzej Duda.
Wystąpienie byłej więźniarki, warszawianki Janiny Iwańskie fot:PAP Andrzej Grygiel
Moim życzeniem jest, żeby młodzi, żeby młode pokolenia, nie musiały iść drogą, którą ja musiałam przebyć - mówiła podczas uroczystości 74. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz b. więźniarka Janina Iwańska.
Janina Iwańska to Polka pochodząca z Warszawy. Gdy trafiła do Auschwitz miała 14 lat. Była sama; bez rodziców. W tym obozie Niemcy więzili ją aż do jego ewakuacji w styczniu 1945 r. W Marszu Śmierci przeszła w kolumnie z innymi więźniami do Wodzisławia, a stamtąd otwartymi wagonami przy trzaskającym mrozie do obozu Ravensbrueck. Potem została przewieziona do Neustadt-Glewe, gdzie 2 maja doczekała wyzwolenia. Po wojnie wróciła do Warszawy. Jej najbliżsi przeżyli. Po wojnie ukończyła studia farmaceutyczne. Uzyskała tytuł doktora.
"Moim życzeniem jest, żeby młodzi, żeby młode pokolenia nie musiały iść drogą, którą ja musiałam przebyć" - podkreślił Iwańska.
W trakcie uroczystości wspominała, czym dla niej był wagon towarowy, którym przywożono więźniów do obozu. "Kiedy w 1944 r. po Powstaniu Warszawskim, z obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie zostałam wprowadzona do tego rodzaju wagonu, dla mnie była to droga, właściwie pierwszy krok do śmierci, bo ja tylko wiedziałam, że te wagony służą przewożeniu ludzi do śmierci lub uśmiercania na miejscu, bo większość tych ludzi nie doczekała nawet krematorium, tylko już zmarli w tych wagonach" - opowiadała b. więźniarka.
Jak mówiła, kiedy otwarto ich wagon na rampie w Auschwitz to "pierwszy oddech był, że w pociągu nie umrę i to była już pierwsza ulga, że w pociągu nie umrę".
"Otwarto nam drzwi, kazano wychodzić z tych wagonów, gdy wyszłam z wagonu z oddechem +tu nie umrę+ poczułam zapach, który znałam z Treblinki, zapach palonych ciał. Wobec tego radość minęła, bo wiedziałam, że czeka mnie to samo, co tych ludzi w Treblince" - mówiła Iwańska.
Przyznawanie się dzisiaj do nazizmu to określanie się jako morderca i ludobójca, bo taki jest nieuchronny wynik nastawienia, które na początku głosi niechęć, wrogość do innych - mówił podczas uroczystości 74. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz b. więzień Leon Weintraub.
"W Auschwitz tym nazistowskim obozie, miejscu symbolizującym niespotykany dotąd w historii naszej cywilizacji okrucieństwo w traktowaniu ludzi, w miejscu, w którym wprowadzono technikę masowego i przemysłowego mordowania naziści urzeczywistnili swoją ideologią. I stąd wynika, że odczuwam wielki ból, ubolewam bardzo, że w wielu krajach Europy, ale także i w naszym kraju, bezkarnie maszerują osoby w uniformach zbliżonych do nazistowskich" - powiedział Weintraub.
Jak mówił: "Osoby te otwarcie nazywają się nazistami i utożsamiają się z nazizmem. głoszą hasła zbliżone do nazistowskich. I ta ideologia, która pod znakiem złamanego krzyża mordowała tych, których uważali za podludzi".
"Przyznawanie się dzisiaj do nazizmu to bezsprzecznie określanie się jako morderca i ludobójca, gdyż taki jest nieuchronnie ostateczny wynik takiego nastawienia, które na początku głosi niechęć, wrogość do innych tylko, które określa rasizm, antysemityzm i homofobię jako +zalety+ takie, jak to czynili wyznawcy nazizmu. I to dzieje się w naszym kraju, który doznał tyle szkód, tak wiele ucierpiał podczas nazistowskiej okupacji" - podkreślił były więzień obozu Auschwitz.
Leon Weintraub urodził się w 1926 r. w Łodzi. Po wybuchu wojny i wkroczeniu Niemców wraz z rodziną musiał zamieszkać w utworzonym przez nich getcie. Uczęszczał do szkoły, która została zlikwidowana jesienią 1940 r. Później pracował w warsztacie galwanizatorskim, blacharskim i jako elektryk. Do Auschwitz został deportowany w sierpniu 1944 r. Tam został oddzielony od rodziny. Po kilku tygodniach - niezauważony przez strażników - dołączył do transportu do Głuszyc. Trafił do obozu Doernhau. Przebywał tam do końca lutego 1945 r. Później został deportowany do kolejnych obozów pracy. Wyzwolenia doczekał 23 kwietnia 1945 r. Po wojnie został lekarzem. W 1950 r. wrócił do Polski. W marcu 1969 r. z powodu wzrastającego w PRL antysemityzmu stracił pracę jako ordynator w szpitalu w Otwocku i wyemigrował wraz z rodziną do Szwecji, gdzie mieszka.
Zagłady nie zrobili żadni naziści, tylko Niemcy hitlerowskie - powiedział premier Mateusz Morawiecki w 74-lecie wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Całe zło wzięło się z tego państwa, nie wolno o tym zapominać, bo inaczej następuje relatywizacja zła - dodał.
"Tej Zagłady, która szła wtedy, nie zrobili żadni naziści, tylko zrobiły ją Niemcy hitlerowskie" - powiedział Morawiecki, a jego słowa przyjęto oklaskami.
"To Niemcy hitlerowskie karmiły się ideologią faszystowską, którą potem, też do dzisiaj, wszyscy historycy tak określają. Ale całe zło wzięło się z tego państwa i o tym nie wolno zapominać, bo inaczej następuje relatywizacja zła" - dodał szef rządu, który przypomniał też słowa Jana Pawła II, które wygłosił on podczas wcześniejszych uroczystości na terenie Auschwitz-Birkenau.
Przypomniał też, że 2019 r. jest rokiem okrągłych rocznic, m.in. 30-lecia transformacji ustrojowej i upadku komunizmu.
"Ale 80 lat wcześniej z rozkazu Niemiec hitlerowskich Polacy i inne narody zamieszkujące II Rzeczpospolitą nie tylko straciły wolność, ale Żydzi polscy skazani zostali na Zagładę, a Polacy zostali skazani również na Zagładę" - podkreślił.
Państwo polskie stoi na straży prawdy, która nie może być relatywizowana; taką obietnicę prawdy o tamtych czasach chcę tutaj złożyć - powiedział w niedzielę premier Mateusz Morawiecki podczas uroczystości 74. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz.
Holokaust wydobywał z każdego jego prawdziwe oblicze - czasami najlepsze, czasami najgorsze – powiedziała ambasador Izraela Anna Azari, cytując pisarkę Hannę Krall, która w rozmowie z nią wyraziła tę myśl.
Przedstawicielka Izraela wskazała, że "Oświęcim został wybrany na miejsce fabryki śmierci z powodu istniejącej tu wcześniej kolejowej infrastruktury". Podkreśliła, że w zbrodniach XX w. "wagon towarowy pełen ludzi stał się symbolem okropnych zbrodni przeciwko ludzkości".
Prawda o Auschwitz, o zbrodni Holocaustu, nigdy nie przestanie być głoszona – zapewnił byłych więźniów niemieckich obozów w imieniu prezydenta RP jego przedstawiciel na obchodach 74. rocznicy wyzwolenia Auschwitz minister Wojciech Kolarski.
Jak podkreślił, Auschwitz było piekłem na ziemi. "Słowa są bezradne, aby oddać męczeństwo tych, którzy tu cierpieli i ginęli. Są bezradne, aby wyrazić potworność zbrodni Holokaustu, wyjątkowej w dziejach świata. Wiemy jednak, że nasza pamięć o ofiarach Zagłady nie może być pamięcią milczącą. Musimy i chcemy mówić – solidarnie, z samej głębi naszego człowieczeństwa. Aby oddać cześć umęczonym. Aby przywoływać ich imiona. Aby świadectwem o zbrodni ustrzec ludzkość przed groźbą jej powtórzenia" – mówił.
Zdaniem ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa, który uczestniczy w obchodach rocznicy wyzwolenia Auschwitz, ten były niemiecki obóz "jest miejscem, gdzie miliony ludzi otrzymują tak potrzebne obecnie w świecie szczepienie przeciwko amnezji historycznej".
Dyplomata mówił, że często odpowiada na pytania, dlaczego Rosja wraca do historii II wojny i w tak bezkompromisowy sposób reaguje "na próby przepisywania lub skorygowania tej historii, a w szczególności obwołania wyzwolicieli – +okupantami+, a zbrodniarzy – +walczącymi o wolność+". "Po pierwsze, dla nas – zarówno w Rosji i innych państwach byłego Związku Radzieckiego, jak i w Polsce, Izraelu – są to nie tylko dzieje naszych krajów, lecz część naszej głęboko osobistej, rodzinnej historii: nie ma w Rosji takiej rodziny, w której nie pamiętałoby się o swoim bohaterze" – mówił.
Słowa nienawiści zatruwają wyobraźnię i otępiają sumienia. Może dlatego tak wielu milczy wobec zła - powiedział w niedzielę dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński podczas głównej ceremonii upamiętniającej 74. rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz.
Cywiński mówił, że "na początku było słowo". "A potem, gdy było już u ludzi, okazało się, że słowo potrafiło także niszczyć. (…) Rampa to nie to samo, co peron. Numer to nie to samo, co imię. Segregacja czy selekcja to nie to samo, co wybór. Barak to nie to samo, co budynek" – powiedział.
Jak podkreślił, współcześnie słowa mają niszczycielską moc. "W Internecie, w dyskusji, na forum, w komentarzach. W mediach, tytułach, podpisach. W zestawieniach pojęć, gdy ukazuje się ludzi biednych, zastraszonych, uciekających, z zarazkami i chorobami. W języku debaty politycznej, w demagogii, w populizmie. W brutalnych zdaniach tych, którzy – mając służyć – chcą przewodzić" – wskazał.
Zdaniem Piotra Cywińskiego, "słowa nienawiści zatruwają wyobraźnię i otępiają sumienia". "Może dlatego tak wielu milczy wobec zła. Cały niemalże świat milczał wobec zeszłorocznego ludobójstwa w Birmie. Słowa nienawiści tworzą nienawiść. Słowa dehumanizacji odczłowieczają. Słowa gróźb zwiększają zagrożenie" – podkreślił.
"Dlaczego o tych prawdach nie uczymy w szkołach? Dlaczego nasze prawo tworzy na to przyzwolenie? Dlaczego homilie to przemilczają? Dlaczego media używają języka wojny dla opisania pokoju? Już zaczęliśmy za to płacić. W Polsce, w Europie, na świecie" – dodał przypominając zarazem, że pozostał tylko rok do obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, "które powinny być świętem zwycięstwa". "Tymczasem boimy się, jak wiele zniszczenia można jeszcze dokonać słowami" – zakończył.
Dyrektor zacytował w swoim wystąpieniu Raphaela Esraila, który powiedział, że obóz nie jest wspomnieniem, a jego świat jest wszechobecny w codzienności. "Nie znam straszniejszego ostrzeżenia przed naszymi własnymi słowami" – podkreślił Piotr Cywiński.
Wspólna modlitwa chrześcijan i Żydów przed Pomnikiem Ofiar niemieckiego obozu Auschwitz była ostatnim akordem głównej uroczystości 74. rocznicy jego wyzwolenia.
Do modlitwy wezwał dźwięk szofaru, czyli baraniego rogu używanego przez Żydów podczas wydarzeń religijnych. Zadął w niego Piotr Kadlcik, były przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce. Dźwięk ten oznacza wezwanie do nawrócenia się. Symbolizuje też zwycięstwo nad złem.
Przed monumentem położonym w bezpośredniej bliskości ruin dwóch największych komór gazowych Auschwitz II-Birkenau, w których Niemcy odebrali życie setkom tysięcy Żydów, zabrzmiały kadisz i żałobna modlitwa "El Male Rachamim". Zmówił je rabin Yehoshua Ellis z Gminy Żydowskiej w Warszawie. "Wieczny odpoczynek" za dusze ofiar zmówił biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej Piotr Greger.
Duchowni chrześcijańscy różnych wyznań, m.in. biskup Adrian Korczago, zwierzchnik najliczniejszej luterańskiej diecezji w Polsce - cieszyńskiej, oraz rabin wspólnie wyrecytowali też Psalm 42.
Sygnał "Cisza" zakończył obchody 74. rocznicy wyzwolenia #Auschwitz. W uroczystości wzięło udział 50 byłych więźniów oraz władze państwowe z @MorawieckiM oraz @BeataSzydlo. Relacja w @RadioKrakow pic.twitter.com/wscnXxiKb6
— Marek Mędela (@MedelaMarek) 27 stycznia 2019
Po modlitwie byli więźniowie, a także premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Beata Szydło oraz Wojciech Kolarski z Kancelarii Prezydenta RP zapalili znicze na Pomniku Ofiar Obozu, który znajduje się między ruinami dwóch największych komór gazowych Birkenau.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
Obóz wyzwolili 27 stycznia 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej. Dzień ten obchodzony jest na świecie jako Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
Rzecznik KEP: pamiętajmy o ofiarach obozów zagłady
Manfred Deselaers - niemiecki ksiądz z Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu
Marek Mędela/PAP/bp
Komentarze (0)
Najnowsze
-
16:40
To był rewelacyjny koncert Marcina Mascekiego w Radiu Kraków. Teraz retransmisja w TVP Kultura
-
15:08
Trzech wspaniałych - Michał Basista, Mateusz Dubiel i Yehuda Prokopowicz na jednym koncercie!
-
14:52
Beliansky Ekspres wrócił na tory. Zimowe połączenie Muszyna–Poprad już kursuje
-
14:51
Rodzinnny spacer od kościoła do kościoła. Krakowianie odwiedzają szopki
-
14:11
Piąte miejsce Gąsienicy-Daniel w alpejskim PŚ w Semmering! To najlepszy wynik w karierze małopolanki
-
13:56
Drzewo przygniotło kobietę w miejscowości Piaski Drużków
-
13:42
Prof. Joachim Grubich i prof. Włodzimierz Siedlik we wspomnieniach współpracowników i uczniów
-
12:50
Na Podhalu tłok i korki, a w Zakopanem kolejka do kolejki
-
12:22
Pożar domu w Gosprzydowej, z ogniem walczy 20 strażaków
-
12:11
Zofia Fabrowska - Spełniając studenckie marzenia
-
11:17
Gotyckie zabytki wracają po konserwacji do Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie
-
10:57
Spokojne święta na małopolskich drogach, za to nietrzeźwych kierowców sporo
-
10:11
Seria pożarów w powiecie tatrzańskim. Bardzo pracowite święta dla strażaków
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze