Podczas seansu „Sieranevady” staniemy się częścią wielopokoleniowej rodziny, która gromadzi się w maleńkim mieszkaniu na... stypie. W oczekiwaniu na przyjście duchownego poznajemy wachlarz barwnych postaci: znudzone sobą pary małżeńskie, zatroskane matki, ciotki żyjące przeszłością komunistycznej Rumunii, mężów zdradzających swoje żony i reprezentantów młodego pokolenia stojącego poza nawiasem wszelkich konwenansów. Za ich sprawą dramat rodzinny przekształca się w „Sieranevadzie” w absurdalnie śmieszną komedię pomyłek.

Puiu konsekwentnie, jak w ujęciu rozpoczynającym film, pozostaje w bliskości ze swoimi bohaterami podążając z kamerą – niczym wytrawny dokumentalista – za ich każdym, nawet najmniejszym ruchem. W tym za ciasnym mieszkaniu, w którym piętrzą się nie tylko ludzie, ale i ich problemy reżyser jest cierpliwym słuchaczem i dyskretnym podglądaczem, akcentującym każde potknięcie bohaterów. Punktuje obłudę i hipokryzję Rumunów, oraz wyciąga na światło dzienne skrzętnie skrywane kłamstewka. Pozostaje przy tym jednak twórcą obdarzającym swych rodaków niezwykłą czułością.

Dostrzegając fasadowość wypranego z prawdy i wyjałowionego duchowo rytuału, w którym uczestniczy rumuńska rodzina, Puiu porusza uniwersalny temat życia w prawdzie. Dlatego w „Sieranevadzie” reżyser pieczołowicie pielęgnuje słowa, które zamieniają się w filmie w strumienie potoczystych dialogów będących źródłem nie tylko komizmu, ale i autentycznego dramatu bohaterów. Słowa są potężniejsze od miecza – jak mawia przysłowie. Ich moc zawsze jednak, jak przekonuje Puiu, prowadzi do oczyszczenia.


„Sieranevada” Cristi Puiu wejdzie oficjalnie do kin 2 czerwca. Film mamy okazję zobaczyć przedpremierowo w Kinie Pod Baranami we wtorek – 23 maja – o godz. 21.15.

 

 

 

Urszula Wolak