Film trwa bez mała trzy i pół godziny, ale to czas – gwarantuję – dobrze zainwestowany w siedzenie w kinowym fotelu przed wielkim ekranem. Mocną stroną opowieści Scorsese jest bowiem nie tylko efektowna, epicko prowadzona narracja, ale także momenty, w których reżyser odsłania kameralne wątki „Irlandczyka” skupiając się na takich tematach jak utrata pamięci przez bohatera, przemijanie, przyjaźń, lojalność czy konfrontacji wyobrażeń z rzeczywistością.

Znawcy i miłośnicy kina Scorsese bez trudu zauważą, że w „Irlandczyku” reżyser przedstawia świat, o którym już nieraz opowiadał w swoich filmach - kreował go i bardzo dobrze poznał. Dziś jednak patrzy na niego z innej, bardziej intymnej perspektywy. Jako twórca odsłania dość nieznane oblicze. Dowodzi tego nie tylko rozbudowany świat wewnętrznych przeżyć głównego bohatera w „Irlandczyku”, ale także sposób portretowania jego relacji z córką.

 

 

 

Urszula Wolak