Major będzie musiała zmierzyć się z duchami przeszłości, które nie pozwalają jej zapomnieć, że była (a może pozostała?) człowiekiem. Pamięć o tym fakcie pragną jednak zatrzeć naukowcy (jednego z nich kreuje gwiazda europejskiego kina Juliette Binoche), którzy uczynili z niegdyś pełnokrwistej kobiety podporządkowaną ich rozkazom maszynę do zabijania. Stanąć po stronie cyberterrorystów czy ocalić siebie? To dylemat, który Major będzie musiała rozstrzygnąć.

Reżyser filmu nie jest pierwszym twórcą, który sięgnął po komiksową opowieść Shirow. W 1995 roku uczynił to bowiem Mamoru Oshii kręcąc imponujący i głośny film anime o tym samym tytule – zachwycający w warstwie wizualnej; z realistyczną precyzją odtwarzający kontury świata niedalekiej przyszłości opanowanego przez zaawansowaną technologię (z jednej strony skrzący się paletą świetlistych barw przywodzących wizję „Blade Runnera” Ridleya Scotta, z drugiej – pogrążony w mroku i przerażająco tajemniczy, w którym nic nie jest jednoznaczne), kreślący również wzory bohaterów, do których filmowe postaci Sandersa są łudząco podobne. Oshii przyznał zresztą w jednym z wywiadów, że obsadzona dziś w głównej roli Johansson wydaje się strzałem trafionym w dziesiątkę.

Amerykańska piękność wyrasta wręcz na etatowego w Hollywood cyborga udowadniając, że z wyczuciem potrafi kreować krzyżówki ludzi i maszyn, tak jak uczyniła to choćby w „Lucy” Luca Bessona czy „Pod skórą” Johnatana Glazera, a także w filmie „Ona” Spike'a Jonze'a, gdzie użyczyła swojego głosu niezmaterializowanemu wytworowi technologii obdarzonemu ludzkim intelektem i kobiecą intuicją (niczym komputer Hall w „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka). O „Ghost in the Shell” aktorka powiedziała, że głębia tego filmu poraża. Może to i prawda, jeżeli przyjmiemy, że postępująca technologia XXI wieku może w przyszłości wpłynąć destrukcyjnie na rozwój ludzkiego gatunku.

 

 

 

 

Urszula Wolak