Utwór 4’33 do dziś wywołuje wielkie dyskusje dotyczące granicy w sztuce. Jedni uważają, że jest to hucpa, żart, wręcz zabawa muzyką, ale także zabawa wykonawcami i przede wszystkim publicznością. Inni zaś twierdzą, że oto Cage, amerykański kompozytor zmarły 24 lata temu, uważany za jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci światowej kultury, dokonał tym utworem rewolucji estetycznej w sztuce. Wprowadził ciszę do muzyki, wręcz odkrył ciszę dla muzyki.  I coś zapewne w tym jest, bo gdyby nie było ciszy, nie byłoby też dźwięku, a jak nie byłoby dźwięku, nie byłoby muzyki. Nie zmienia to jednak faktu, że każde wykonanie tego utworu budzi uśmiech i pytania: gdzie należy stawiać granicę, między tym co muzyką jest, a tym co muzyką nie jest? I czy w ogóle taka granica istnieje?

4’33 Cage’a należy do bardzo popularnych utworów. Kompozytor zaznaczył, że wykonawca jest dowolny. I choć prawykonanie odbyło się 1952 roku przy fortepianie z udziałem pianisty  Davida Tudora, często po ten utwór sięgają, zwłaszcza w Ameryce, orkiestry. I tym razem w Krakowie utwór przedstawiła orkiestra…ale  laptopowa, złożona z ponad dwudziestu osób, skrzykniętych przez Marka Chołoniewskiego, osób które lubią muzykę i lubią zabawę z muzyką i w muzykę. Wykonawcy na znak otworzyli swoje laptopy, które wtedy zaświeciły i tak trwali milcząc. Ale ponieważ utwór składa się z trzech części, koniec każdej z nich został zaakcentowany zamknięciem laptopa i zmianą miejsc artystów. Publiczność  przyjęła to wykonanie bardzo dobrze, nagradzając wykonawców brawami.

A skoro przy Marku Chołoniewskim jesteśmy, to jeszcze chciałam zwrócić uwagę na koncert,  który był zapowiedzią tegorocznego Audio Art, a odbył się w minioną sobotę, 25 czerwca, w ramach Święta Muzyki. To też była niezła zabawa muzyką, czyli Koncert na 3 balony i 100 syren, skomponowany przez Christofa Schlaegera, który już tu w Krakowie, parę lat temu prezentował swoje najsłynniejsze dzieło czyli Koncert na 2 statki i 100 syren okrętowych. Wówczas ze statków pływających po Wiśle rozlegały się dźwięki orkiestrowych syren ułożone w tematy czy kontrapunkty. Tym razem zasada była podobna, tylko, że dźwięki płynęły z balonów.  Koncert okazał się przyjemny nie tylko dla ucha, ale też dla oka, bo podświetlane balony  utrzymujące się nad ziemią robiły wrażenie.

Ot, taka efektowana zabawa muzyką. Ale jak się bawić, to się bawić. Także muzyką.

 

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz