Gdzie przebiega granica, za którą nauczyciel przestaje być pedagogiem a staje się mistrzem? Na to pytanie odpowiedzą bez trudu wszyscy, którzy na takiego nauczyciela trafili. Na zajęcia z nim idzie się z takim samym biciem serca, jak na randkę. On nie uczy, ale kształtuje. Pokazuje drogę, którą z radością podążamy. On swoją wiedzą dzieli się ze wszystkimi, ale niektórych wybiera. To oni stają się jego apostołami - ruszają , by z taką samą pasją nieść dalej kaganek oświaty. Oddają swoim uczniom czas, myśli i serce. Kto raz wszedł na tę drogę, nie zatrzyma się nigdy i nie zboczy ze ścieżki.

Wszyscy znają Mieczysława Tomaszewskiego muzykologa, teoretyka, edytora - wieloletniego dyrektora PWM - niewielu miało zaszczyt poznać go jako nauczyciela - mistrza. Dziś - wraz z Profesorem - tworzą krakowską szkołę teorii muzyki. Jest wśród nich Krzysztof Droba, który twórczy, inspirujacy dialog z Mieczysławem Tomaszewskim przelał na karty książki.

Rozmowa toczy się niespiesznie, jak w ogrodzie w ciepły, letni wieczór, lub na spokojnym spacerze w lesie. Autor prowokuje rozmówcę do wspomnień, zwierzeń, przemyśleń. Poznajemy jego rodzinę i przyjaciół, szczęśliwe dzieciństwo, burzliwa młodość, pierwsze kontakty z muzyką i drugą wielką pasją - botaniką. Krótką wojenną przygodę i dłuższą z absurdami PRL-u. Profesor mówi o swoich relacjach z uczniami i wspólnym odkrywaniu tajemnic muzyki.

" Piękno, prawda i dobro tworzą trójcę transcendentalną i już w myśl antycznych filozofów, a potem przede wszystkim chrześcijańskich, te trzy elementy są wzajem zamienialne. W moim odczuciu nie może być piękne to, co nie jest prawdziwe " - mówi Profesor.
Rozmowy z Mieczysławem Tomaszewskim to lektura obowiązkowa dla nauczycieli. Nie tylko muzyki.

I Profesor i autor książki są moimi mistrzami. Krzysztof Droba zaczynał mnie uczyć, kiedy byłam w liceum a on jeszcze studiował. Pasję, którą przejął od Profesora przekazywał wszystkim uczniom, ale grupie wybranych dawał o wiele więcej, poświęcając swój wolny czas po lekcjach. Nie tylko słuchaliśmy muzyki i dyskutowaliśmy o niej, ale też o historii, literaturze - nasze wielogodzinne rozmowy miały swój ciąg dalszy, gdy poszłam na studia. Tam trafiłam nie tylko na Profesora, ale całą galerię mistrzów. Kontakt z takimi ludźmi zobowiązuje, wyklucza bylejakość, przekreśla wspomnienia ze szkoły - wątpliwą przyjemność spotkania nauczycieli-idiotów, żałosnego wytworu społecznego awansu i polityki edukacyjnej PRL-u.

To był na szczęście niewielki procent moich nauczycieli. Miałam zaszczyt spotkać wielu mistrzów takich, jak Mieczysław Tomaszewski i Krzysztof Droba.
Panie Profesorze, Krzysztofie - ad multos annos !


beata penderecka