Program naszych kin staje się coraz bardziej bogaty i urozmaicony. Już nie tylko premierowe nowości są jego atutem, ale i tytuły klasyczne, wydobywane przez dystrybutorów z przepastnych archiwów X Muzy, tzw. re-premiery, czyli premiery po latach. Jedną z wyróżniających się w tego typu działalności firm dystrybucyjnych jest Art House, która od kilku miesięcy wprowadza na ekrany polskich kin najlepsze filmy Charlesa Chaplina – znakomitego scenarzysty, reżysera, aktora, kompozytora i producenta, twórcy niezapomnianej postaci Charliego. Tragikomiczny włóczęga w kusej marynarce, w za dużych spodniach, rozczłapanych butach, czarnym meloniku i z elegancką laseczką, popadający w nieustanne tarapaty – to jedna z najpopularniejszych ikon X Muzy.

Charles Chaplin pochodzi z Londynu. Na scenie występował od dziecka. W 1913 roku, przebywając na tournée po Stanach Zjednoczonych, wstąpił do wytwórni Macka Sennetta. I tak to wszystko się zaczęło. U Sennetta wystąpił w blisko czterdziestu filmikach slapstickowych. I w Ameryce już pozostał, stając się dzięki m.in. „Brzdącowi" (The Kid), „Gorączce złota" (The Gold Rush), „Dyktatorowi" (The Great Dictator) jednym z jej najbardziej wyrazistych znaków rozpoznawczych.

Notabene, kiedyś wziął udział w San Francisco w konkursie na sobowtóra Charliego i... nie dotarł do finału. W 1971 roku nagrodzono go Oscarem za całokształt twórczości. Siedem lat wcześniej wydał „Moją autobiografię", w 1967 roku ukazała się jej polska edycja. Zawsze był u nas bardzo popularny, choć w czasach PRL-u można było na ekranach zobaczyć tylko... zakupioną w NRF montażówkę jego krótkich filmów z lat 1916-17, zatytułowaną „Śmiech zabroniony" (Lachen verboten!) i wyreżyserowaną przez niego – niestety, bez aktorskiego udziału – brytyjską komedię „Hrabina z Hongkongu". W 1992 Richard Attenborough nakręcił biograficznego „Chaplina", który na polskie ekrany wszedł tydzień po premierze światowej, a promował go w krakowskim kinie Wanda (niestety, już nieistniejącym) osobiście Robert Downey Jr., odtwórca roli tytułowej.

W tym tygodniu Art House wprowadza do naszych kin „Pana Verdoux”, dość nietypowy film w dorobku Chaplina. Nie pojawia się w nim bowiem postać Charliego, a aktor wciela się w rolę byłego kasjera bankowego, który utrzymuje swą rodzinę z… mordowania bogatych kobiet. Czyni to w sposób okrutny i wyrafinowany. Postać tytułowego pana Verdoux symbolizuje społeczeństwo, w którym cel uświęca środki, gdzie zatarły się etyczne granice, a przestępcze czyny mogą stać się źródłem sukcesu. Chaplin często kierował ostrze swej krytyki w stronę otaczającej rzeczywistości, rozbrajał ją śmiechem i była to oręż skuteczna. Tym razem stosuje czarny odcień swego humoru.