To doprawdy wielki wyczyn wygrać dwa duże europejskie festiwale w jeden wieczór. A tego właśnie dokonał Paweł Pawlikowski, zdobywając swym najnowszym filmem „Ida” najwyższe laury na Warszawskim i Londyńskim Festiwalu Filmowym. Kilka tygodni wcześniej jego dzieło dostało nagrodę krytyki (FIPRESCI) w Montrealu, wygrało Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie poza grand prix jury przyznało jeszcze laury: Agacie Kuleszy (za pierwszoplanową rolę kobiecą), Łukaszowi Żalowi i Ryszardowi Lenczewskiemu (za zdjęcia), Katarzynie Sobańskiej i Marcelowi Sławińskiemu (za scenografię). Film Pawlikowskiego nagrodzili ponadto: dziennikarze, Polska Federacja Dyskusyjnych Klubów Filmowych (Don Kichot), Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych, a jeden z magazynów dla pań uznał debiutującą w nim Agatę Trzebuchowską mianem „Wschodzącej Gwiazdy Elle”.
Rzadko się zdarza taka lawina nagród spadająca na jedno dzieło w tak krótkim czasie. Ale i rzadko zdarza się film tak wyjątkowy, przywodzący na myśl największe dokonania polskiego kina lat sześćdziesiątych spod znaku Hasa, Morgensterna czy Skolimowskiego. Bo ślady tamtego kina są w nim widoczne, a i akcja snutej opowieści rozgrywa się w tamtych czasach. Jest rok 1962. Ida, w którą wcieliła się – a uczyniła to znakomicie – debiutująca Agata Trzebuchowska, wychowuje się w klasztorze pod opieką zakonnic. Właśnie ma przyjąć śluby zakonne jako siostra Anna. Wcześniej musi jednak odbyć – za wskazaniem przeoryszy – podróż w rodzinne strony i odwiedzić swą nieznaną ciotkę, jedyną żyjącą krewną (fantastyczna rola Agaty Kuleszy!). Film Pawlikowskiego to swoiste kino drogi. Kino drogi wewnętrznej, podróży do samej siebie, do własnego wnętrza. Ida dowie się o swoim pochodzeniu, pozna bolesną historię swej rodziny. To także opowieść o dwóch kobietach, wzajemnie przyciągających się i odpychających: jednej, która spaprała swe życie, i drugiej, która dopiero w nie wchodzi. Doświadczając jego blasków i cieni, pozostanie czysta. Sięgam do słownika etymologicznego, imię Ida ma wiele znaczeń: istota kobiecości, jasnowidząca, błogosławiona…
Pawlikowski urodził się w Warszawie. W wieku 14 lat wyjechał z rodziną z Polski. W Anglii studiował literaturę i filozofię. Karierę filmowca zaczynał od dokumentów (Prix Italia dla „Z Moskwy do Pietuszek z Wieniediktem Jerofiejewem”, BAFTA dla „Ostatniego wyjścia”), szybko zdobywając uznanie, które umocnił udanymi realizacjami fabularnymi (BAFTA dla „Lata miłości”, nagroda w Cannes dla „Siostry miłosierdzia”). „Ida” jest jego pierwszym filmem nakręconym w kraju ojczystym.
Jerzy Armata