„Efekt domina”
Reż. Elwira Niewiera, Piotr Rosołowski
Prod. Polska/Niemcy 2014


Dokument Niewiery i Rosołowskiego opowiada o związku uczuciowym dwojga niemłodych już ludzi: on jest ministrem sportu w Abchazji, ona rosyjską śpiewaczką operową, która porzuciła dla Rafaela karierę i zamieszkała z nim z dala od operowych scen. Polscy dokumentaliści spędzili w Suchumi, stolicy Abchazji, wiele miesięcy z Nataszą i Rafaelem. Abchazja to małe państewko, położone w północno-zachodniej  Gruzji nad Morzem Czarnym i na Kaukazie. Zajmuje powierzchnię 8550 km², zaś liczba ludności wynosi około 216 tys. osób. Od 1992 roku pozostaje niepodległym państwem, choć w dużym stopniu uzależnionym od Rosji. Życie w maleńkim, skonfliktowanym wewnętrznie kraju jest ciężkie i bez perspektyw. Nikt na Abchazję nie zwraca specjalnie uwagi. Światełkiem w tunelu zdają się być mistrzostwa świata w domino organizowane przez Rafaela jako ministra sportu. Może one okażą się przysłowiowymi pięcioma minutami dla jego kraju?


Dokument Niewiery i Rosołowskiego jest opowieścią o dwójce zakochanych w sobie ludzi, których uczucie narażone jest ciągle na erozję niezbyt przyjaznej, niekiedy absurdalnej, otaczającej bohaterów rzeczywistości.


„Wszystko zaczęło się od Ryszarda Kapuścińskiego i jego reportaży z książki «Imperium». Opisuje Abchazję sprzed 20 lat, zaraz po upadku Związku Radzieckiego, gdy trwała tam wojna domowa. To według niego miejsce cudowne, ale zarazem przeklęte. Zaciekawiło nas to i pod koniec 2011 roku postanowiliśmy tam pojechać, nie mając jeszcze pomysłu na film. Trafiliśmy na przygotowania do mistrzostw świata w domino.

Widzieliśmy ludzi, którzy z tym wydarzeniem wiązali ogromne nadzieje. To była pierwsza międzynarodowa impreza, którą mogli zorganizować jako suwerenny kraj, i liczyli na to, że dzięki niej może w końcu uznana zostanie ich niepodległość” – opowiada Elwira Niewiera.


Jadąc do Abchazji, zdawaliśmy sobie sprawę, że ta mieszanka nastrojów to coś, co nas pociąga. Początkowo na każdym kroku napotykaliśmy na różnego rodzaju paradoksalne sytuacje. Jednocześnie zdawaliśmy sobie  sprawę z tego, jak łatwo można ośmieszyć ten kraj i ludzi w nim żyjących. Dlatego zdecydowaliśmy się spojrzeć głębiej i wydobyć tragedię, z jaką mierzą się zwykli ludzie” – dodaje Piotr Rosołowski.

 


Jerzy Armata