Koncert Chóru Polskiego Radia w Krakowie, który odbył się w 19 maja w foyer Teatru Słowackiego, był przykładem takiej właśnie szeroko rozumianej poezji. Zatytułowany „Do słów. Czterogłos romantyczny” pokazał nie tylko ścisłe związki muzyki ze słowem, ale także udowodnił że romantyczne strofy mogą być inspirujące dla współczesnych twórców i że połączenie dawnego języka poezji ze współczesnym warsztatem kompozytorskim może brzmieć fascynująco.
Czworo kompozytorów: Joanna Wnuk-Nazarowa („Dziewczyna” Leśmiana), Paweł Łukaszewski (pieśni Norwida), Piotr Tabakiernik (liryki Zygmunta Krasińskiego) oraz Szymon Godziemba-Trytek („Sonety krymskie” Mickiewicza) zdecydowało się skomponować do słów romantycznych poetów. Niektórzy pewnie zapytają, co w tym gronie robi młodopolski Leśmian? Dla kompozytorki, o czym zresztą powiedziała przed koncertem, poeta ten należący do formacji kulturowej Młodej Polski, był zwrócony w stronę romantycznej tradycji , o czym mogą świadczyć choćby jego ballady, takie jak np. „Dusiołek” czy wykorzystana do utworu muzycznego „Dziewczyna”.
Chór z wielką energią poprowadziła Maria Piotrowska-Bogalecka, a do artystów śpiewaków dołączali według życzeń kompozytorów także muzycy: Karolina Stalmachowska – obój, Magdalena Duś – fortepian, Rafał Tyliba – krotale. Tym koncertem Chór Polskiego Radia włączył się w ogólnopolską dyskusję o romantyzmie, która przetacza się przez różne dziedziny sztuki, co ma związek z ogłoszeniem przez sejm Roku Romantyzmu 2022. Powodem artystycznej dyskusji jest przypadające 200-lecie od pierwszego wydania „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza, które nie tylko stało się manifestem romantyzmu, ale także ugruntowało sposób patrzenia na świat, tkwiący w nas do dziś. Wszyscy jesteśmy w pewien sposób ukształtowani przez romantyzm. I tego się wyprzeć nie możemy.
Patrząc na zestaw twórców, których utwory zabrzmiały zastanawiałam się co ich łączy, mimo różnic pokoleniowych, czy doświadczeń artystycznych. Przede wszystkim to, że odpowiedzieli na zamówienie kompozytorskie złożone przez Marię Piotrowska-Bogalecka; zdecydowali się napisać, podjąć dość trudne wyzwanie zmierzenia się z poezja sprzed lat. Zauważyłam też, że wszyscy byli lub są nadal związani z uczelniami muzycznymi, a każdy z nich operuje nowoczesnym warsztatem kompozytorskim, choć jakże innym.
Dla mnie podstawowym pytaniem tego wieczoru było: czy i w jaki sposób można romantyzm połączyć ze współczesnością? Okazuje się, że można i to połączenie wypada całkiem dobrze.
Najmniej zaskakujący był Paweł Łukaszewski, najbardziej utytułowany z tej grupy, który jest też twórcą najbardziej zachowawczym. W jego muzycznym Norwidzie klasyczna szkoła prowadzenia głosów jest bardzo słyszalna. Pozostali eksperymentują, idą własnymi ścieżkami. Np. Piotr Tabakiernik w swoim Krasińskim „niebieska linia” zastosował bardzo intensywne powtórzenia, jakby chciał dobitnie wskazać na treść; nie brakowało u niego np. mikrotonowości, która jak mówił przed spotkaniem „jest łatwa do osiągnięcia w zespole chóralnym, bo wokalista jest instrumentem o nierównomiernej temperacji”; zaskoczyło też szeleszczenie kartkami partytury, co stanowiło ciekawy efekt. Utwór Joanny Wnuk-Nazarowej do słów Leśmiana został napisany na 12 głosów. Praktycznie nie ma w nim czystych akordów durowych czy molowych, ich barwy są przybrudzone, co jak mówiła kompozytorka „daje wrażenie bitonalności”. Było to trudne śpiewanie dla artystów, ale efekty były wspaniałe.
Z wszystkich twórców tylko Szymon Godziemba-Trytek w swoim Mickiewiczu zdecydował się na wykorzystanie chóru a cappella, pozostali kompozytorzy sięgnęli po pojedyncze instrumenty, które w różny sposób wykorzystywali, dopełniając kompozycję chóralną: Piotr Tabakiernik sięgnął po krotale, Joanna Wnuk-Nazarowa – po obój, Paweł Łukaszewski – po fortepian.
Zawsze będę powtarzać, że muzyka naszych czasów powinna nas bardzo interesować. Wspaniale, że znamy dobrze Bacha i Mozarta, że kochamy się w Beethovenie czy Szymanowskim, ale fatalnie, że nie potrafimy wymienić choćby kilku kompozytorów, którzy tworzą tu i teraz, obok nas. Nie znamy ich nazwisk, a co dopiero twórczości. Z tej perspektywy patrząc, każdy koncert utworów najnowszych jest pewnego rodzaju informacją o naszym świecie, o naszych czasach. Informacją niezwykle cenną, którą powinniśmy poznać i do czego zawsze gorąco zachęcam.
Koncert Chóru Polskiego Radia zabrzmiał wcześniej w Katowicach, a niebawem artyści wyjadą z tym programem m.in. na Litwę i do Irlandii.