Większość świętuje urodziny Chopina 1 marca, choć tak na prawdę nie mamy pewności, kiedy Chopin się urodził. Część źródeł podaje, że było to 22 lutego. Ale z pisemnego oświadczenia wynika, że kompozytor uważał dzień 1 marca za swoje urodziny, mimo, że według zapisu urzędowego – było to 22 lutego. Niemniej przyjmuje się datę 1 marca, a więc tę podaną przez Chopina, za najbardziej prawdopodobną. Ale dla wszelkich uroczystości dwie daty urodzin to jest kłopot.
Choćby w tym roku. Już 22 lutego, z okazji 213. rocznicy urodzin Chopina przedstawiciele ministerstwa kultury złożyli kwiaty w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie – kościele, w którym spoczywa serce kompozytora. Argumentem wyboru tej daty był – jak podało ministerstwo – zapis metryki chrztu, sporządzonej w kościele w Brochowie. Kontrowersje wokół daty urodzin spowodowały, że świętowanie często trwa tydzień: od 22 lutego do 1 marca.
Fryderyk Chopin jest fenomenem. Wymyka się wszelkim klasyfikacjom. To romantyk, tworzący muzykę niezwykle współczesną; artysta który otworzył drzwi do muzyki XX wieku. I pewnie dlatego utwory Chopina wciąż wzbudzają emocje i fascynują kolejne pokolenia artystów i melomanów, stanowiąc często inspirację dla kolejnych twórców.
Warto pamiętać, że dla swoich współczesnych Chopin był gwiazdą. Był bardzo modny w Paryżu. Aleksander Orłowski pisał w liście do kraju: "Niebawem świat ujrzy rękawiczki a'la Chopin". Pianista wszedł w środowisko arystokratyczne i z czasem stał się najdroższym nauczycielem w Paryżu, a dostanie się do niego nie było łatwe, wymagało czasem protekcji Liszta czy przyjaciół.
Chopin chętnie grający na fortepianie, obdarzony ogromnym poczuciem humoru, delikatną ironią, ale też podszyty smutkiem, był idealnym gościem paryskich salonów. Arystokracja prześcigała się w zaproszeniach i prezentach. I tu dochodzimy do zarobków Chopina. Naukowcy już wielokrotnie podkreślali, że kompozytor nigdy nie był biedny. Choć na początku, gdy przybył do Francji nie miał finansowej stabilizacji i obawiał się o swój los. Nawet nosił się z zamiarem wyjazdu do Ameryki. Nie trwało to długo. Już jego pierwszy koncert w 1832 roku, przyniósł mu ogromną sławę i popularność. Zaś po koncercie w 1841 roku, George Sand pisała do swego przyjaciela: "Uderzeniami dwóch rąk przez dwie godziny, przy aplauzie i tupaniu nóg przez najpiękniejsze kobiety Paryża, zarobił 6 tysięcy franków. Zapewnił sobie spokojne lato."
Jeszcze na rok przed śmiercią, czyli do 1848 roku Chopin należał do najlepiej zarabiających muzyków Paryża. Dochód przynosiły mu nie tylko koncerty i występy na zamkniętych arystokratycznych wieczorach, ale przede wszystkim lekcje. Kłopoty finansowe pojawiały się pod koniec życia, kiedy był już chory, mało koncertował i niewiele uczył. Berlioz w nekrologu Chopina napisał, że "Polacy dobrze wiedzą gdzie się pieniądze Chopina podziały". Chopin był hojny. Pomagał tym, którzy z Polski przyjeżdżali do Paryża. Nigdy o tym nie mówił.
Fenomenem jest także popularność muzyki Chopina. Jej dowodem może być ilość transkrypcji jego utworów. Niektóre z nich, takie jak m.in. "Marsz żałobny" z Sonaty b-moll, Etiuda E-dur, Preludium A-dur i Des-dur („Deszczowe”), Walc cis-moll, transkrybowano nawet 800 razy. Muzyka Chopina jest grywana na wszystkich niemal instrumentach i w opracowaniach na wiele rodzajów zespołów od chórów po orkiestry dęte. Kompozycje Chopina brzmią na instrumentach ludowych a nawet w na grzebieniach. Chopinowskie frazy trafiły także do jazzu, muzyki pop i do telefonów jako dźwięki dzwonka.
Ciekawe jest, że muzyka Chopina nigdy nie przeżyła okresu zapomnienia. Zawsze była popularna. Choć początkowo Chopin uważany był jedynie za twórcę miniatur. Jego muzyka trafiła do salonów, gdzie domowe pianistki wykonywały go w łatwych układach. Ale z biegiem czasu kolejne pokolenia wspaniałych pianistów, udowadniały genialność Chopina, jako wielkiego mistrza muzyki fortepianowej. Chopin odcisnął piętno na wielu twórcach. Wystarczy posłuchać Liszta, Wagnera, Brahmsa, Rachmaninowa, Skriabina i wielu innych. Wszystkich w pewnym sensie ukształtowała jego muzyka. Do myślenia dają też słowa Dymitra Szostakowicza, wielkiego mistrza muzyki XX wieku: „Nie ma człowieka, kochającego muzykę, lecz zarazem obojętnego w stosunku do Chopina. [...] W jego muzyce jest szczera prawda uczuć, marzenia o przyszłości, krystaliczna jasność gorącej, wzburzonej myśli”.
Pamiętam, jak prof. Mieczysław Tomaszewski, muzykolog zmarły cztery lata temu, autor tzw. Biblii Chopinowskiej czyli książki, „Chopin. Człowiek, dzieło, rezonans” powiedział mi wiele lat temu, że: „Muzyka Chopina zdaje się być zwrócona do każdego z nas jak gdyby osobiście. Chopin nie komponował dla podbicia tłumów, jak choćby niekiedy Franciszek Liszt, na którego koncertach publiczność szalała. U Chopina piękno ma naturę intymną”. To bardzo trafne stwierdzenie!
A skoro jesteśmy przy profesorze Tomaszewskim. Polskie Wydawnictwo Muzyczne właśnie na urodziny Chopina wznowiło tę książkę. To dzieło życia, profesora który przez kilkadziesiąt lat badał twórczość tego genialnego kompozytora. Biblia Chopinowska ma ponad 800 stron i czyta się ją jak powieść, niemal z wypiekami na twarzy. Ale dla tych, co boją się grubej książki PWM przyszykowało także na urodziny kompozytora premierę: książkę „Chopin” Jakuba Puchalskiego, z serii Małe Monografie.