"Często jest tak, że kierowca, skręcając, wjeżdża bezpośrednio na przejście dla pieszych, gdzie też jest przejazd dla rowerzystów, którzy również mają zielone światło. O wypadek nietrudno" – przyznają w rozmowie z reporterką Radia Kraków tzw. niechronieni uczestnicy ruchu drogowego, czyli piesi i rowerzyści.

Jak mówi Bartosz Piłat z Zarządu Transportu Publicznego - strzałki likwidowane są na tych skrzyżowaniach, na których dochodzi do największej liczby wypadków. Ostatnio zniknęły ze skrzyżowań przy ulicach Ślicznej, Prądnickiej czy Andersa. "Nie chcę być złośliwy, ale jest tak, że sami kierowcy pracują na to, że my decydujemy się na likwidację tej zielonej strzałki. Robimy to tam, gdzie, kierowcy stwarzają zagrożenie" – tłumaczy Bartosz Piłat.

W ubiegłym roku w Krakowie na przejściach dla pieszych z warunkową strzałką doszło - według danych policji - do 191 wypadków, w tym trzech śmiertelnych. Wina była po stronie nieuważnych i zbyt szybko jadących kierowców.

"Owszem, zauważamy problem. W rejonie przejść dla pieszych w zeszłym roku odnotowano 188 wypadków drogowych i trzy zdarzenia o skutkach śmiertelnych, które miały powiązanie z zachowaniem w miejscu stosowania strzałki kierunkowej. Problem jest uwidoczniony" - stwierdza podinspektor Waldemar Marcinkowski z wydziału ruchu drogowego.

Niestety wielu kierowców "zieloną strzałkę" traktuje na równi z zielonym światłem na sygnalizatorze. Przed łamaniem przepisu kierowców nie odstrasza najwidoczniej kwota mandatu. Za przejazd na strzałce bez zatrzymania i przepuszczenia pieszych grozi sto złotych i jeden punkt karny.

 

 

(Małgorzata Czernecka/ew)