Na Zespół Szkół Specjalnych nr 3 składają się: przedszkole, szkoła podstawowa i gimnazjum. Od lat brakuje liceum, a jest ono bardzo potrzebne - mówi w rozmowie z Radiem Kraków dyrektorka szkoły Alicja Szmuc-Jędrzejowska. Codziennie z lekcji korzystałoby ponad 30 pacjentów. Dziś nie są pozbawieni nauki, ale nie mogą zdawać egzaminów, dostawać ocen, a nauczyciele przychodzą nieregularnie, w ramach wolontariatu. "Jeśli szkoła powstanie, będą regularne lekcje, będzie realizowana podstawa programowa i uczniowie będą mogli być klasyfikowani" - mówi dyrektor szkoły.
W takich nieregularnych lekcjach uczestniczy 17-letnia Julia, uczennica drugiej klasy liceum, pacjentka Oddziału Hematologii. Przy jej łóżku leżą głównie podręczniki do matematyki. "Mam nauczycielki, które mi pomagają. Głównie z angielskiego i matematyki, więc niestety inne przedmioty są w tyle. Lekcje nie odbywają się często" - mówi Radiu Kraków Julia.
W zespole szkół uczy się rocznie ponad 200 pacjentów. Niektórzy przez kilka tygodni, inni kilka miesięcy a nawet kilka lat. To niezwykle ważne, by ci, którzy mogą się uczyć, mieli możliwość uczestniczenia w lekcjach ze wszystkich przedmiotów. Jak podkreśla dyrektor szkoły, nauka jest również terapią: "Pobyt w szpitalu jest stresem i traumą, więc powrót do szkoły pozwala im zwalczyć ten stres i jest powrotem do społeczeństwa, z którego zostali zabrani".
O tym, że od września liceum będzie zapewniła w rozmowie z Radiem Kraków wiceprezydent Krakowa ds. edukacji Katarzyna Cięciak. - Prezydent podjął decyzję pod koniec zeszłego roku. Planujemy, że szkoła zacznie funkcjonować od września. Myślę, że w lutym będzie procedowana uchwała w tej sprawie" - mówi wiceprezydent Krakowa. Wydział Edukacji teraz przygotowuje uchwałę, głosowanie radnych odbędzie się najpóźniej w lutym.
Kilkanaście lat temu liceum funkcjonowało już na terenie szpitala w Prokocimiu, ale zostało zlikwidowane. "Pewne rozwiązania biurokratyczne spowodowały, że wydawało się, że utrzymywanie szkoły jest za drogie. Relatywnie jest drożej, ale to spełnia szczególną rolę. Dla szczególnych dzieci powinny być szczególne środki" - mówi Maciej Kowalczyk, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Koszt utrzymania jednego pacjenta w szpitalnej szkole jest dwa razy wyższy niż w szkole tradycyjnej i wynosi 11 tysięcy złotych rocznie.
W szpitalnej szkole nie ma dzwonków, a lekcje często trwają krócej niż 45 minut. Zajęcia bardzo często prowadzone są przy łóżku pacjenta, jeśli natomiast stan zdrowia dzieci jest na tyle dobry, że mogą one opuścić sale, zasiadają w ławkach. - To nauczanie zindywidualizowane. W grupie mamy np. kilkoro dzieci z piątej klasy i każdy uczeń jest na innym etapie. Bywa, że na jednej lekcji w jednej sali realizujemy różne tematy - tłumaczy Jadwiga Smolan - nauczyciela matematyki i zastępca dyrektora szkoły.
W Krakowie działa jeszcze jedna szpitala szkoła. To Zespół Szkół Specjalnych nr 2 przy Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie przy ulicy Strzeleckiej i Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Uniwersyteckiego. W skład zespołu szkół wchodzą: przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum oraz liceum ogólnokształcące.
(Aleksandra Ratusznik/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: