Przypomnijmy, w sobotę służby zostały wezwane na ulicę Fredry w Krakowie, gdzie w swoim mieszkaniu zabarykadował się 54-latek. Istniało ryzyko, że ma przy sobie broń. Akcja miała związek z awanturą w Nowej Hucie. Mieszkańcy usłyszeli krzyki kobiety i widzieli, jak szarpie ją jej mąż. Zabrał jej psa i odjechał. 54-latek pojechał do swojego mieszkania przy ulicy Fredry i zabarykadował się tam.
Na miejscu działali kontrterroryści, policja, negocjatorzy i ratownicy medyczni. Okazało się, że razem z mężczyzną w mieszkaniu był jego 12-letni syn. Na szczęście nic mu się nie stało. Chłopak został przekazany pod opiekę rodziny.
Pobita kobieta trafiła do szpitala na rutynowe badania, ale szybko wróciła do domu. Jej również nic poważnego się nie stało.