Wojna między urzędnikami a aktywistami trwa w najlepsze. Aktywiści za wszelką cenę chcą pokazać, że kąpielisko powinno zostać przeniesione na teren dużego zbiornika wodnego. W weekend w mediach społecznościowych opublikowali nawet film, na którym wydać tłumy osób wypoczywających właśnie w tym rejonie.
Tymczasem podpisanie umowy z wykonawcą oznacza, że klamka zapadła i zgodnie z projektem, który wygrał w budżecie obywatelskim, strzeżone kąpielisko razem z całym zapleczem powstanie wokół małego akwenu. Zarząd Zieleni Miejskiej zapowiedział, że po rozpoczęciu prac zobowiąże wykonawcę do tego, aby pilnował placu budowy. Każde przypadki wejść będą oznaczały kary dla firmy zajmującej się realizacją zadania.
Podpisanie umowy wywołało ogromne rozgoryczenie wśród aktywistów z Akcji Ratunkowej dla Krakowa, którzy domagali się zmian w realizowanym projekcie - między innymi przeniesienia kąpieliska na duży akwen. W poście opublikowanym w mediach społecznościowych zarzucają urzędnikom lekceważenie ich głosu oraz podejmowanie działań bez konsultacji z mieszkańcami.
Społecznicy zarzucają urzędnikom, że ich działania zniszczą naturalne piękno kamieniołomu. Ci jednak zaznaczają, że w końcu będzie to bezpieczne miejsce dostępne dla wszystkich mieszkańców. Od początku roku teren jest placem budowy na który oficjalnie nie ma wstępu. To jednak nie przeszkadza mieszkańcom i przyjezdnym, którzy dziś wypoczywali na terenie Zakrzówka wchodząc tam przez dziurę w siatce. Pytani o planowane zmiany - są dosyć sceptyczni.
Służby porządkowe pytane kontrolę wchodzących na zamknięty teren placu budowy podkreślają, że patrole obecne w rejonie Zakrzówka sprawdzają czy przyjeżdżający tam samochodami nie łamią przepisów drogowych. Jak mówią - w sprawie nielegalnych wejść na plac budowy mogą interweniować tylko w sytuacji gdy wpłynie do nich takie zgłoszenie - na przykład od wykonawcy, który odpowiada za ten teren. Aktywiści pytani dziś o dalsze kroki w sprawie, o którą tak zaciekle walczyli podkreślają, że wyczerpali wszelką drogę prawną w tej sprawie.
Paulina Poniewska podkreśla, że ostatnią deską ratunku jest sąd. Po tym jak prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie montażu siatek na ścianach kamieniołomu, złożyli zażalenie. Liczą, że sprawa ponownie wróci do prokuratury, a ta wyjaśni wszelkie kontrowersje związane opinią, w oparciu o którą zamontowano zabezpieczenia.