Korzystają na tym zarówno zwierzęta, jak i sami skazani. "Czasami ten człowiek ma pierwszy raz w życiu okazję o kogoś tak naprawdę zadbać, kimś się opiekować. Oczywiście robi to pod nadzorem, ze wskazówkami. Z drugiej strony zwierzę, które ma dużą szansę na adopcję, lepiej ułożone, przygotowane do przejścia do swojego domu, do nowego właściciela" - mówił major Tomasz Wacławek z krakowskiej Służby Więziennej.
We wcześniejszych edycjach programu brało udział po ośmiu więźniów. Środki pochodziły z Norweskiego Mechanizmu Finansowego. W tej chwili ze względu na brak sponsorów z psami pracuje jedynie trójka osadzonych.
(Martyna Masztalerz/jp)