Na razie swoje siedziby przygotowuje tam jedynie kilka miejskich instytucji, między innymi Biblioteka Kraków.

Tymczasem Agencja Rozwoju Miasta administrująca terenem Wesołej przekonuje, że choć potencjalni najemcy są, to rezygnują po obejrzeniu obiektów. Przedstawiciele spółki wyjaśniają też, że zagospodarowanie tak wymagającego terenu wymaga stworzenia spójnej koncepcji - stąd brak pośpiechu.

Radni zastanawiają się dlaczego po tak długim czasie od wykupu - do tej inwestycji wciąż trzeba dokładać. Zdaniem Łukasza Maślony z klubu Kraków dla Mieszkańców - Agencja Rozwoju Miasta nie stara się o znalezienie najemców dla obiektów, które znajdują się już w rękach miasta.

Biegnie nam czas, w którym moglibyśmy już zarabiać. Budynek tzw. „czerwonej chirurgii” - został co prawda w przetargu wyłoniony potencjalny operator, ale nadal z niewiadomych przyczyn nie doszło do podpisania umowy. W związku z tym radni się niepokoją. To potencjalnie duży zastrzyk gotówki dla spółki Agencja Rozwoju Miasta, która miała dynamicznie zająć się zagospodarowywaniem tego obszaru. Budynek przy Grzegórzeckiej – dwukrotnie przetarg ogłaszany, również nie znalazł się potencjalny nabywca.

Radny dodaje, że wielokrotnie apelował też o to, aby miasto organizowało cyklicznie wydarzenia, które ożywią ten teren. Jak mówi, takich imprez było jednak niewiele. Jan Pamuła, prezes Agencji Rozwoju Miasta, która zajmuje się zagospodarowaniem Wesołej, przekonuje, że wynajem przejętych przez miasto obiektów nie jest łatwy.

My jeszcze z medycyną dyskutujemy. Poinformujemy wtedy, jak będą decyzje podjęte. Natomiast urologia też już nie wchodzi w rachubę jako medycyna, nie ma chętnych. To nie jest tak, że ludzie nie chcą, bo nie chcą wynająć. To jest tak, że lekarze to oglądali i chcieliby raczej nowoczesne szpitale, a nie odnawiane.

Radny Włodzimierz Pietrus z klubu Prawa i Sprawiedliwości uważa, że przekazanie terenu w zarząd miejskiej spółce nie było dobrym pomysłem.

Jest tu pewna nieudolność i wynika to też z tego, że nie ma koncepcji, co z tym zrobić. Zwracaliśmy uwagę, że przekazywanie spółce to jest zły pomysł. Prezydent poszedł w innym kierunku. Widać, że mamy problemy i trzeba zweryfikować, co dalej możemy z tym tematem robić.

Zdaniem radnego Łukasza Wantucha z prezydenckiego Przyjaznego Krakowa problem można rozwiązać tylko w jeden sposób.

Uważam, że miasto nie powinno się bawić w firmę wynajmującą nieruchomości. Sprzedajmy te budynku, odzyskamy pieniądze, zostawmy zieleń. I tak rozwiążemy ten problem.

Z kolei Grzegorz Stawowy z Koalicji Obywatelskiej podkreśla, że od początku wiadomo było, że trudno będzie znaleźć potencjalnych najemców, którzy zagospodarują na nowo poszpitalne obiekty.

Nie wiem, czy nie jest tak, że się wycofują, jak się dowiadują, jakie są obostrzenia konserwatorskie, uświadamiają sobie, że np. nie da się przebudować pewnych sal, a zakładam, ze nowoczesna chirurgia potrzebuje sale lepiej doposażone i np. trzeba wzmocnić stropy. Niepokoi mnie, że dwa lata po zakupie niewiele budynków zostało przejętych, a te przejęte są cały czas w zasobie miasta, nie są wynajęte.

Prezes Agencji Rozwoju Miasta wyjaśnia, że zagospodarowanie tego terenu wymaga opracowania masterplanu, który pozwoli na stworzenie spójnej koncepcji tego, jak powinna wyglądać w przyszłości Wesoła. Stąd też brak pośpiechu.

Jestem w stanie każdego poprosić z radnych, niech przyjdzie, niech zobaczy, co robimy, jak przygotowujemy, jak się mają do tego konsultacje społeczne, które mówią: wolniej, bez pośpiechu, a z przemyśleniem. W najbliższym czasie wynajmiemy te główne obiekty. Ja nie stawiam na plan pierwszy zysków. Ja stawiam na zagospodarowanie i dopiero wtedy pieniądze.

Jan Pamuła dodaje też, że Szpital Uniwersytecki nie przekaże wszystkich budynków do końca 2023 roku jak pierwotnie zakładano. Miasto nie wyklucza, że po tym czasie będzie domagało się, aby lecznica płaciła czynsz za zajmowane wciąż obiekty.

Za 9-hektarowy teren Wesołej miasto zapłaciło ponad 283 miliony złotych.