Aktywiści zwracają uwagę, że obiekty znajdujące się w pobliżu torów często padają ofiarą wandali. W tej sprawie napisali list do Ministra Infrastruktury i Budownictwa i liczą na wspólną walkę z grafficiarzami.
Okolica cmentarza Rakowickiego, na wysokości ulicy Langiewicza. Garaże, które się tu znajdują, od kilku dni rozgrzewają media społecznościowe. Chodzi o graffiti, które rzuca się w oczy pasażerom pociągu zmierzającego w stronę Dworca Głównego. No i oczywiście mieszkańcom.
- Byłabym zakłopotana, gdyby dzieci spytały mnie o znaczenie tych znaków. Zdecydowanie powinno się je usunąć – mówią mieszkańcy – Najlepiej na koszt autorów tych bohomazów.
Autorzy są jednak nieuchwytni. Czy z zabazgranymi garażami można coś zrobić? - Właściciele już kilkakrotnie usuwali z nich graffiti – mówi Marek Anioł z krakowskiej Straży Miejskiej - Tym razem poinformowali nas, że nie chcą wydawać na to więcej pieniędzy. My możemy tylko negocjować i prosić ich o zamalowanie. Jeśli tego nie uczynią, nie możemy ich w żaden sposób ukarać.
Sprawa wygląda na beznadziejną, jednak to tylko jeden z wjazdów do miasta. Gdy wjeżdżamy do Krakowa od strony południowej, zakopianką, naszym oczom ukazuje się las reklam. Gdy zaś zechcemy wjechać do miasta od strony Kocmyrzowa, zaraz za napisem „Witamy w Mieście Królów” kończy się piękna dwupasmowa droga i zaczyna się lawirowanie między dziurami w asfalcie. Jadąc z Warszawy aleją 29 Listopada możemy dostrzec niszczejący od lat patriotyczny mural.
Murale i graffiti to specjalność Waldemara Domańskiego, krakowskiego Pogromcy Bazgrołów. Jak przyznaje, dziur w drodze nie załata, a reklamy na zakopiance to raczej sprawa dla Komisji Planowania Przestrzennego, ale na grafficiarzy podobno ma sposób. - Może drony lub kamery – mówi Waldemar Domański – Nie wolno odpuszczać, bo to rodzaj zawłaszczenia przestrzeni, a nie wszyscy życzymy sobie oglądać swastyki czy przekreślone gwiazdy Dawida. Zawsze będzie jakiś fragment naszego społeczeństwa, który o trzeciej w nocy zechce coś napisać, ale cała przytomna reszta powinna się temu przeciwstawić.
Pogromca Bazgrołów wysłał list otwarty do Andrzeja Adamczyka, Ministra Infrastruktury i Budownictwa. W liście tym oferuje swoją pomoc w usuwaniu „bazgrołów” między innymi z obiektów PKP, a także w walce z wandalami w całym kraju. Podkreśla bowiem, że grafficiarze to zmora nie tylko Krakowa, ale wszystkich polskich miast.
Urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury przyznają, że potrzebują więcej czasu na odpowiedź. Dopiero w przyszłym tygodniu dowiemy się, czy ministrowi pomysł Domańskiego przypadnie do gustu. Według samego Pogromcy Bazgrołów, estetyczne wjazdy do miast byłyby świetną wizytówką. Bo jak powszechnie wiadomo - pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz.
Martyna Masztalerz/wm