" To standardy jak na Białorusi " - napisał we wtorek na portalu społecznościowym Mateusz Klinowski, jeden z organizatorów referendum w Wadowicach. Powód to zamieszanie z ulotkami informacyjnymi o niedzielnym głosowaniu, które miały trafić do wszystkich mieszkańców miasta.

Fot. IWW
"Zawiadomienie o przestępstwie wraz z zabezpieczonymi – 2 sztukami ulotek – niezwłocznie zostanie przekazane do Sądu Rejonowego w Wadowicach, który zgodnie z przepisami jest właściwy do rozstrzygania spraw z oskarżenia prywatnego" - informuje Radio Kraków Elżbieta Goleniowska - Warchał, rzecznik policji w Wadowicach.
Po interwencji organizatorów referendum, ulotki prawdopodobnie trafią do skrzynek Wadowiczan. Ich emisję może wstrzymać sąd . Na dostarczenie listów, zgodnie z umową, poczta ma czas do piątku. Do tego dnia decyzję musi podjąć także sąd.
A referendum w Wadowicach odbędzie się w najbliższą niedzielę. Mieszkańcy zdecydują w nim, czy odwołac rządzącą miastem od blisko 20 lat burmistrz Ewę Filipiak oraz wszystkich radnych.
(Marek Mędela)