"Jednak łatwiej jest dojechać rowerem do pracy. I tak, tworzą się korki. Zatory możemy spotkać w okolicach Rynku, na ul. Mogilskiej, na Błoniach., nad Wisłą - tam szczególnie w niedziele jest ciężko" - wymieniają w rozmowie z reporterką Radia Kraków rowerzyści. "Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do korków samochodowych w Krakowie. A teraz mamy też rowerowe. To, że coraz więcej krakowian wsiada na rowery pokazują nam choćby liczniki rowerowe. W czwartek ul. Mogilską przejechało ponad 4 tysiące rowerów. To już duże, ale całkiem pożądane liczby. Im więcej ludzi na rowerze, tym czystsze powietrze" - uważa Marcin Hyła ze stowarzyszenia Miasta dla Rowerów.
Subtelną różnicę w relacjach użytkowników dróg krakowskich dostrzega Maciej Myśliwiec, socjolog. "Wydaje mi się, że subkultura rowerowa, rowerzyści są bardziej przyjaźni dla siebie, niż kierowcy samochodów. Mają oni trochę inne spojrzenie na miasto, na transport, są bardziej "eko", a zatem - mogą być bardziej wrażliwi społeczne" - wyjaśnia Myśliwiec.
"To są korki, które otwierają oczy niedowiarkom!" - przekonuje Marcin Hyła.
W jakich godzinach jeźdźić i gdzie - żeby nie było korków rowerowych? Czekamy na Państwa propozycje.
(Dominika Baraniec/ew)