Krakowscy śledczy w związku z budową łącznika z autostradą A4 w Tarnowie zatrzymali 10 osób . To prezydent Tarnowa, przedstawiciele firm budowlanych i była urzędniczka tarnowskiego magistratu. Śledczy podejrzewają, że przy budowie łącznika doszło do zmowy przetargowej. Ta sprawa zaczęła się wcześniej, gdy przeciągała się budowa autostrady, teraz to także problem miejscowości leżących przy starej krajowej czwórce i zakazu wjazdu ciężarówek na odcinek autostrady Szarów - Tarnów - mówił poseł Bernacki w Radiu Kraków
Śledczy ujawnili dowody obciążające Ryszarda Ś.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
PiS chce, żeby projekty obywatelskie trafiające do sejmu nie mogły być odrzucane w pierwszym czytaniu. Dlaczego akurat takie projekty miały by być kierowane do dalszych prac?
- Przede wszystkim przez szacunek dla obywatela. Nie tylko jednego podpisującego, ale dla setek tysięcy ludzi.
Antyaborcyjny. Teraz byłaby wielka burza w sejmie.
- Tak, ale ta burza dostrzegana jest przez media tylko przez salę plenarną. Jakbyśmy pozwolili na dyskusję to ręczę, że była by ona merytoryczna. To by dotyczyło kwestii życia i prawnych.
Teraz Solidarność zbiera projekty pod wnioskiem o samorozwiązanie sejmu. Taki projekt też powinien być skierowany do dalszych prac?
- Wie pan, demokracja w tym modelu, jaki mamy, wymaga pochylenia się nad każdym projektem. Może nam się coś nie podobać. To jest demokracja i szacunek dla strony przeciwnej.
Pan taki projekt by poparł?
- Ja poparłbym to, żeby taki projekt, jeśli zostaje złożony, został przedyskutowany.
Afera łącznikowa w Tarnowie i aresztowanie prezydenta to będzie dla PiS szansa na przejęcie władzy w mieście?
- Ja nie postrzegam tej sprawy w kategoriach rywalizacji. Patrzę inaczej. Dyskusja na temat problemu zaczęła się wcześniej. Jak była rozgrzebana budowa autostrady i jak ostatnio był problem Łapczycy. Nagle dochodzi do tego kwestia objaśniająca problem w postaci aresztowania Ryszarda Ś. To jest pointa kłopotów z autostradą i łącznikami także w innych miejscach.
Skoro pan wspomniał Łapczyce to jakiej decyzji w sprawie TIR-ów się pan spodziewa?
- Mówi się, że te decyzje, które zapadną będą decyzjami, których efekt jest trudny do przewidzenia. Działają różne ośrodki nacisku. Ja jestem poza tym systemem. Graczami są ludzie zaangażowani, którzy funkcjonują we władzy wysokiego szczebla. Dla posła ten świat jest odległy.
Jak wypracować kompromis, żeby nie cierpieli mieszkańcy Tarnowa i Łapczycy?
- Mleko się rozlało 3 lata temu, kiedy był rozstrzygany przetarg na łącznik.
To nie znaczy, ze mamy zwiesić ręce.
- Nie. Dlatego są wysokiej klasy specjaliści, którzy robili pomiary na starej czwórce i autostradzie. Sprawdzane są zjazdy w Brzesku i Tarnowie. To jest policzalne. Argumenty muszą rozstrzygnąć. Ta decyzja nie należy do parlamentarzystów, ale do włodarzy krakowskich i z ministerstwa.
W sondażu Radia Kraków sprzed kilku miesięcy bezapelacyjnie wygrywał Ryszard Ś, przed Romanem Ciepielą i Anną Czech, popieraną przez PiS. Był tam także Kazimierz Koprowski. Kto byłby dziś naturalnym kandydatem?
- Te decyzje są podejmowane przez gremia. Ta decyzja zapadnie na przełomie roku. W tym momencie trudno jest wskazać kandydata. Wiceprzewodniczący jest jednak naturalnym kandydatem PiS.
A poseł ziemi tarnowskiej Włodzimierz Bernacki?
- Poseł Bernacki jest profesorem UJ i posłem dopiero dwa lata. Dajmy mu szansę, żeby wypełnił mandat.
Nie chciałby pan?
- Powiem szczerze, nie możemy rozmawiać w kategorii chciejstwa. To obowiązek, który wymaga poświęcenia się temu jednemu zadaniu. Póki co jestem parlamentarzystą i profesorem UJ.
Czytam w prasie o niezdrowych emocjach, które wśród studentów wywołuje system boloński. Podobno przed testem na przykład na dziennikarstwo na UJ, studenci uniwersytetu i innych uczelni nie ukrywają wrogości. Jest problem czy o to chodziło, żeby na studia magisterskie dostawali się najlepsi?
- Problem jest taki, że mamy na rynku różnorakie uczelnie. Są takie, gdzie jest łatwiej dostać dobrą ocenę. Stąd też, kiedy dyskutujemy nad sposobem selekcji, staramy się ważyć walory tych, którzy do nas przybywają. Staramy się na studia magisterskie przyjmować najlepszych. Tam gdzie jest rywalizacja zawsze jest kłopot i są napięcia. W tym punkcie jest to jednak niezbędne, żeby do świata uniwersyteckiego dopuszczać świeżą krew. Jedna rzecz mnie irytuje, na dziennikarstwo jesteśmy zmuszeni przyjmować na przykład absolwentów biologii.
To jest inny przykład. Ktoś zostaje magistrem ekonomii a wcześniej 3 lata studiował matematykę.
- Tak, albo można rozpocząć studia prawnicze po filozofii. Magister po dwóch semestrach prawa to zaskakujące.
Rektor UJ apelował na otwarciu roku akademickiego, żeby zacietrzewienie polityczne nie przekładało się na grunt akademicki. Jak się to udaje posłowi PiS i profesorowi politologii?
- Ja mam sytuację komfortową. Pracuję w instytucie nauk politycznych i stosunków międzynarodowych, który słynie z tego, że nawet w czasach komunizmu można było zajmować się tematami cenzurowanymi.
Walczy pan sam ze sobą, żeby nie traktować uniwersytetu jak sejmu?
- Nie, ja mam drugie uwarunkowanie, które gwarantuje mi komfort. Zajmuje się materią, gdzie wartościowanie jest nieodłączne. Zajmuje się myślą polityczną i politologią. Obok wykładów, które traktują o ideach konserwatywnych, zajmuje się także zagadnieniami liberalnymi.
Z którymi nie koniecznie się pan zgadza.
- Mnie bliższy jest śp. profesor Bobrzyński, który uważał, że uczeni nie powinni odżegnywać się od zaangażowania politycznego. Jak uczeni oddalą się od tego to któż nam zostanie?