Fot. Bartłomiej Bujas
Posłuchaj materiału Bartłomieja Bujasa
- Zaczynamy od rozpałki, papieru, rozpalamy. Dajemy trochę koksu, trzeba pogrzebać w ognisku, żeby dobrze się paliło. Rozgrzewamy metal, przechodzimy na kowadło i kujemy rozgrzany metal - mówi Stefan Bochenek, kowal i kierownik warsztatu Urzędu Miejskiego w Sułkowicach.
Co można zaprezentować w kuźni poza paleniskami? "Wszystkie narzędzia, które kowale potrzebowali, żeby wykuwać gwoździe i podkowy, a potem małą architekturę, jak ogrodzenia" - podkreśla Maciej Ziembla, instruktor Izby Tradycji.
Narzędzia kowale robili sobie sami. Każdy taki eksponat jest więc na wagę złota. Kleszcze, kombinerki i obcęgi mogły się nazywać różnie. Każdy kowal nadawał narzędziom swoją nazwę. To właśnie chcą wyłapać urzędnicy. Chodzi o dawny język Sułkowic, język, którym kowale posługiwali się na co dzień.
- W Izbie Tradycji mamy tylko atrapę kuźni. Budynek Izby Tradycji w tym roku kończy 140 lat. Zapalenie ognia chyba by było niemożliwe - mówi Maciej Ziembla.
Burmistrz Sułkowic, Artur Grabczyk podkreśla, że kiedyś praktycznie w każdym domu była kuźnia. "W każdym domu był ktoś, kto kowalstwem się zajmował. Po transformacjach ustrojowych praktycznie z każdej rodziny był ktoś, kto pracował w fabryce narzędzi. Niektóre osoby nawet nie wiedzą, że mają coś takiego. Stoi przy domu kuźnia, w której pracował dziadek, ale nikt tam nie był od 40 lat" - dodaje.
- Mam nadzieję, że przy tych narzędziach, które mamy i które zdobędziemy, opisać funkcjonalność tych narzędzi. Oby nam się udało zrobić małą galerię, żeby pokazać, jak te kuźnie wyglądały - mówi Maciej Ziembla.
Eksponaty można przekazywać do Izby Pamięci w Sułkowicach. Pracownicy je przyjmą, opiszą, spiszą dokumenty i doposażą kuźnię.
Gmina Sułkowice przekonuje jednak, że dla turystów ma także inne atrakcje. To między innymi stok narciarski w Harbutowicach, zalew rekreacyjny w Sułkowicach i otwarta w ubiegłym roku ścieżka Konfederatów Barskich.