We wtorek odbyła się pierwsza rozprawa apelacyjna. Wcześniej sąd pierwszej instancji uznał, że lekarz w sposób nieuzasadniony odmówił wykonania usługi i tym samym naruszył prawa pacjenta. Pani Jolanta dostała zadośćuczynienie w wysokości tysiąca złotych.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka w apelacji od wyroku domaga się jednak uznania, że medyk dopuścił się naruszenia dóbr osobistych Jolanty Kramarz i złamał tym samym konstytucyjne prawo do wolności i godności. Fundacja domaga się zasądzenia od lekarza 25 tysięcy złotych na cele organizacji szkolącej psy tropiące.
Pełnomocnik ośrodka okulistycznego tłumaczył w sądzie, że klinika przyjmuje głównie pacjentów niewidomych, dlatego posiada wyszkoloną kadrę, która asystuje niewidomym i pomaga im wejść do gabinetu. Wpuszczenie do sal zabiegowych zwierząt, zdaniem ośrodka, łamie zasady sanitarno-epidemiologiczne.
Innego zdania był inspektor sanitarny, do którego zwrócił się lekarz z prośbą o wydanie opinii. Stwierdził, że ryzyko związane z przebywaniem psa w gabinecie jest niskie. Okulista wprawdzie wskazał pacjentce inne gabinety okulistyczne, ale chodziło o skomplikowana usługę, wymiane szklanej gałki ocznej, a kobieta znała tylko jedna klinikę, która takie usługi wykonuje. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich odmowa przyjęcia pacjentki była naruszeniem jej dóbr osobistych.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka przypomina, że od 2008 obowiązują przepisy, według których osoba poruszająca się z psem asystującym, ma prawo wchodzić do miejsc użyteczności publicznej.
Jak przyznają osoby niewidome, do takich sytuacji w jakiej znalazła się pani Jolanta, dochodzi coraz rzadziej...
(Dominika Panek/ko/bp)